Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Maszładneoczy.
Zaskoczonyodwracamsiędoniej.Dostrzegamojąminęiwzrusza
ramionami.
Powiedziałamcicośmiłego,takjakchciałeśwyjaśnia,amnie
brwiunosząsięjeszczewyżej.Doceńto.
Mamochotęryknąćśmiechem.Tadziewczynamnierozwala
nakażdymkroku.Niemogęsiępowstrzymaćiproponuję
rozbawionymgłosem:
Skorotakdobrzeciidzie,możepowiedz,cojeszczecisię
wemniepodoba?
Posyłamilitościwespojrzenie.
Chwile,wktórychmilczysz.Jednakzarazdziewczyna
odwzajemniamójuśmiechiprzewracaoczami.Atmosferasię
rozluźnia.
Boże,cozadzień.JeszczejednaspinazMadie,aniedożyjęrana,
bociśnieniewyjebiemiserce.
Niewiedziałam,żetaktoodbieraszdodajecichymgłosem.
Zerkamnanią,czekając,rozwiniemyśl.Nigdyniemiałam…
zacinasię,alezarazciągnie:Nigdyniebyłamznikimwżadnej
relacji.Zwyklechodziłotylkooseks.Niekręcąmnieżadnerandki
itegotyputandety.Nieoczekujodemnietakichrzeczyinielicz,
żenaglestanęsięczułaibędęsiędociebiekleićjakjakaśnawiedzona
psychofanka.Zresztąitakniemożemysiępokazywaćrazem.Aleokej.
Wweekendmożemy…gdzieśpójść.
Nowkońcu!reagujęzożywieniem,uderzającpięścią
wkierownicę,przezcoklaksonwydajegłośnydźwięk.
Madiepatrzynamniezrozbawieniem.JadącyprzednamiLogan
zwalniaimrugatylnymiświatłami,pytającwtensposób,pocholerę
naniegotrąbię.Odmrugujęmudługimiipodjeżdżamdojego
samochodu,byprzyspieszył.Davisostroruszadoprzodu,