Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podniosławzroknamęża.
Niewiedziałam,żemożnabyćtakszczęśliwą.
Wziąłzarękęiprzycisnąłsobiejejdłońdopoliczka.
Myślałem,że…pośmierciSusanjużnigdynikogonie
pokocham.Oczyzaszkliłymusięodnieuronionychłez.Apotem
spotkałemciebie.Głosuwiązłmuwgardle.Starałemsięzdusić
wsobiemiłość,alekiedyczłowiekowijestcośpisane…niemożna
ztymwalczyć…Gdysobiepomyślę,jakibyłemgłupi…Pokręcił
głową.Cieszęsię,żeBógzdławiłmójupór.
Wsparłapoliczeknajegoramieniuizamknęłaoczy.Niewiele
brakowało,astracilibysiebienawzajem.Zjejustwyrwałosię
westchnienieulgi.
Obudziłgwizdlokomotywy.Otworzyłaoczy.Szczęknęły
wagony,pociągzacząłhamować.
Gdziejesteśmy?zapytała,spoglądającnapustkowiezaoknem.
Wysiadamy.PaulwstałipomógłKate.
Ale…tutajnicniema.
Jeststacja.Ruchemgłowywskazałmałybudynek.
Bagażowywyniósłichtorbyipostawiłjenaschodach.Miejsce
wyglądałonaopustoszałe.Paulwręczyłmężczyźnienapiwek.
Gdypociągodjechałizniknąłwoddali,Katepoczułasię
opuszczona.Zerknęłanabarak.
Chybanikogotuniema.
Mrózszczypałwtwarz.Paulspojrzałnakieszonkowyzegarek.
Zarazsięktośzjawi.Wciągnąłwnozdrzalodowatepowietrze
iwypuściłobłoczekpary.Zaczekajmywśrodku.
WprowadziłKatedobudynku.Wewnątrzniebyłowcalecieplejniż
nadworze,alewkącieznajdowałsiępiecykorazstosikdrewna
ipodpałka.Miałanadzieję,żeniebędądługoczekać.
Rozpalęogień.Trochęsięrozgrzejemy,zanimponasprzyjadą.
Wyjrzałaprzezoknoizastanawiałasię,wjakisposóbktoś