Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widelczykiemkawałeczekplackazjabłkamiipodsunąłjejdoust.
Przyjęłapoczęstunek.
Mmm…Pycha.Wypiłałykkawy.Wjejoczachtliłosię
pożądanie.
Wręczyłjejtalerzykzciastem.
Odstawiładelikatniefiliżankęnastoliknocny,zjadłakęsciasta
iprzytuliłasiędomęża.
Kochamcię.
Wycisnąłpocałuneknajejpotarganychwłosach.
Będzieszkochaćmnienadal,gdytrzebabędziewstawaćrano
wlodowatymdomuipróbowaćrozpalićogień,zanimpalce
zesztywniejązzimna,apotemjeszczeusmażyćporcjęnaleśników
zamiastdelektowaćsiępodanymdołóżkaśniadaniem?
Zawszeodparłacichoiwtuliłasięwmęża.
Paulniepotrafiłsobiewyobrazić,żeżyciemogłobybyćjeszcze
piękniejsze.Znówpocałował,szybkodopiłkawęizjadłciasto.
Miłobyłobyspędzićtucałydzień,alemusimysięzbierać.
Boniezdążymynapociąg.
Napociąg?Gdzieśsięwybieramy?Myślałam,żezostaniemy
wmieście,apóźniejpojedziemynadstrumień.
Mamdlaciebieniespodziankę.Sturlałsięzłóżka.
Słucham?
Uśmiechnąłsięnieśmiało.
Jeździsznanartach?
Trochę.Dlaczegopytasz?Wybieramysięnanarty?
Byćmożeodparłzuśmiechemzadowolenia.
Kołapociągustukałyoszyny.Kateoglądałaprzesuwającesię
zaoknemlasyświerkoweijodłoweprzykryteczapamiśniegu.Jechali
napołudnie,alePaulniechciałzdradzićdokąd.Trzymalisięzaręce,
oparciosiebienawzajem,znieschodzącymztwarzyuśmiechem.