Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żemnietutajzabrałeś.Skądwiedziałeśotympensjonacie?
Patrickznaczłowieka,którykiedyśtubawił.Mówił,żetodobre
miejscenanarty.Jestteżstaw,gdziemożnapojeździćnałyżwach.
Och,jużniemogęsiędoczekać.Niemiałamnanogachłyżew
odczasupierwszegowyjazduzYakimy.Jeżdżęcałkiemnieźle.
Wnaszejdoliniebyłomnóstwostawów.Podeszładodrzwi.
Podobnowarunkizakwaterowaniatudobre,choćoczywiście
niemogąrównaćsięzwczorajszymipowiedziałtoprzepraszającym
tonem,przepuszczającKatewdrzwiach.
Weszlidoprzestronnegopomieszczenia.Odproguprzywitałich
aromatświeżegochlebaipiekącegosięmięsa.
Dobrywieczórrzekłakorpulentnakobietaosympatycznym
wyrazietwarzy,któraweszłaprzezdrzwiwgłębipomieszczenia.
PaństwoAndersonowie,jaksiędomyślam.NazywamsięMary
JoConnolly.WymieniłauściskdłonizKateiPaulem.Gratulacje.
Słyszałam,żedopierosiępobraliście.
Tak.MamnaimięKate,atomójmążPaul.Rozejrzałasię
pownętrzu.Ześcianpatrzyłynaniąmyśliwskietrofea:karibu,
muflonyiłosie.Przywejściunaschodywisiałaskórazdużego
niedźwiedzia.Ładnietu.Niemiałampojęciaoistnieniutego
miejsca.
Niemożemyprzyjąćwieluosób,azresztąwcaletegonie
chcemy.Wolimymałegrupki.Wtedyrobisiębardziejswojsko.
PodeszładobiurkaipodsunęłaKateksięgęmeldunkową.Mimo
wszystkolubięprowadzićrejestrnaszychgości.Podałajejpióro.
KatewpisałasięjakoKateEvans,apochwiliuzmysłowiłasobie
swójbłąd.
Ojej.Skrępowanapodniosławzrok.Nieprzywykłamjeszcze
donowegonazwiska.Poprawiławpis,poczymprzekazałapióro
Paulowi.
Objąłramieniem.