Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tinaczasemodnosiławrażenie,jakbynaniączyhałalbo
cogorszamiałjakieśinneniecnezamiary.
Nachwilęobecnątak.Alewiedz,żebędęcięmiałna
oku.
Niemożebyćinaczejwymamrotałapodnosem,
zupełnieniepotrafiączapanowaćnadrosnącymiwniej
gnieweminiechęcią.
Comówiłaś?
Nic,bolimniegłowapowtórzyłauparcie.
Takmyślałem.Zgłosujejszefabiławyraźna
satysfakcjaizadowoleniezeswejpozycji,cowkurzyło
jeszczebardziej,zwłaszczawpołączeniu
zeświadomością,żezupełnienicniemożeztymzrobić.
Stłukłaśdziśkolejnąszklankęodlatte?Natalianie
kryłazaskoczenia,aleipewnegorodzajuobawynaswej
młodzieńczejtwarzy.Wiesz,żejaktennadętydupeksię
otymdowie,tobędzieszmiałaprzechlapane?
Mamnadzieję,żetymuotymniepowiesz.
Noskąd.Przecieżwiem,jakijestnaciebiecięty.
Awłaściwie,cotakiegomuzrobiłaś,żeodnosisię
dociebieztakąjawnąniechęcią?
Właściwietonic.Tinawzruszyłaswymidrobnymi
ramionami,uważającjednocześnie,bykolejna
szklaneczkadokawy,zupełniejakjejpoprzedniczka,nie
wylądowałanapodłodze.Odmówiłammurandki
iodtegoczasuwciążłazizamnąiszukanamnie
jakiegośhaka.
NotonieźleskwitowałaNatalia,któraostatnie
minutyprzerwywykorzystałanaluźnąrozmowęzeswą
koleżankązezmywaka.Możejednakpowinnaśpójść
znimnanieszczęsnąrandkę,towtedycitrochę
odpuści?