Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naprzystojnątwarz,tworzącnaniejcienie.Wyglądał,jakbyspokojnie
spał,imiałamwrażenie,żejakchwycęgozadłoń,tosięobudzi.
Lekarzwzruszyłramionami.
Niewykluczone.Ściągnąłbrwisceptycznie,wefekcie
domojegobrzuchawpadłakolejnabryłalodu.
Alepanwtoniewierzy?zapytałam,unoszącnaniegowzrok.
Widziałam,żewahasięmiędzyudzieleniemmiodpowiedzi,jakiej
oczekuję,atakiej,którawjegomniemaniujestprawdziwa.
Rozumiem.Pokiwałamgłowąiprzeniosłamwzroknamęża.
Proszęwrócićdodomuisięprzespaćdoradziłlekarz.Będzie
miałapaniterazsporonagłowie.
Copanmanamyśli?zapytałam,siadającnaplastikowym
stołku.Czyjakopręgoościanęiwyciągnęnogi,todamradęsię
tuzdrzemnąć?NiemiałamzamiaruopuszczaćMaksa,dopókisięnie
obudzi.
Ktośmusiprzejąćobowiązkimężanaczasjegoniedyspozycji.
Dostarczyćzwolnieniedopracy…Odwieźćdzieckodoszkoły,zrobić
zakupy.TomożetrochęzająćpowiedziałpanTadeusz.
Pokiwałammarkotniegłową.Niemiałamsiłymyślećotym,
cobędziejutro.
Skinąłuprzejmieizostawiłnassamych.Oparłamgłowę
onadgarstekiprzypatrywałamsięMaksymilianowidłuższąchwilę.
Och,Maks…Niewiedziałamnawet,comupowiedzieć.Ale
pochwilisłowasamewypłynęłyzmoichust.Przepraszam
idziękuję.Wróćdonas,błagam.
Pocałowałamgolekkowczołoiwyszłamnakorytarz.
ZadzwoniłamdoMiłosza,którywłaśniewychodziłzesklepu
zpiżamamidladzieci.Piętnaścieminutpóźniejstałzemną
nakorytarzuiobydwojeryczeliśmyjakdwabobry.