Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Lekarzpopatrzyłnamniesmutnoiponowniezerknąłnakartę
Maksymiliana.
Trudnopowiedzieć.Niemożemygoterazwybudzić.Wtakich
przypadkachniekiedysamiwprowadzamypacjentawstanśpiączki
farmakologicznej,abyorganizmzebrałsiłydowalki.Jegostanjest
ciężki,alejeszczewalczy…
Miałamwrażenie,żemniesamejbrakujepowietrza.
Proszępowiedziećcoświęcej.Czyistniejemożliwość,żesię
nigdynieobudzialbożegdysięobudzi,niebędzienicpamiętał,albo
będzie…nowiepan…jakwarzywo?zapytałam,ałzypopłynęły
obficiepomoichpoliczkach.
Proszębyćdobrejmyślipoprosiłlekarz,aleminęmiałnietęgą.
Mogęgozobaczyć?zapytałamponurymszeptem.
Lekarzpokiwałgłowąizacząłwstawać,podpierającsię
pomarszczonąrękąoorzechowyblat.
Proszęnarazieniemówićdzieckudoradził,otwierając
midrzwi.Małyjestwszoku.Pediatramówiłmi,żeDominikjest
bardzoprzywiązanydotatyicałyczasoniegopyta.
Dobrze.Możepowinnamsprostować,żeMaksymilianniejest
jegoojcem,aleniemiałamsiłysiętłumaczyć.
Chwilępóźniejweszliśmydojednoosobowejsali,wktórej
znajdowałosięłóżkozakotarąicałamedycznaszumiącaaparatura.
Maksymilianleżałnawielkiej,białejpoduszce,zrespiratorem
wetkniętymdoust.
Ztrudempowstrzymałamjęknięcie.Ileżbymdała,żebycofnąć
czasdodzisiejszegopołudnia.Gdybymtylkomogła…Wzięłabymjego
iDominikazaręceizaprowadziładonajbliższejkawiarni,zdaleka
odtegoprzeklętegojeziora.
Czyonnassłyszy?zapytałam,przyglądającsię,jakporusza
oczamipodzamkniętymipowiekami.Ciemnerzęsyopadały