Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pobytu.Nigdyniebyłemspecjalniereligijnyiniewierzyłemwżycie
pośmierci.Domoichponurychrozmyślańdołączyłpotwornyucisk
wklatcepiersiowej.Uznałemtozadobryznak,chociażuczuciebyło
bardzonieprzyjemne.CzyliLiwceudałosięwyciągnąćmniezjeziora.
Niemiałempojęcia,cosięstałopóźniej.Próbowałemzawołać,ale
niemogłem.Kolejnepróbybudziłyjedyniefrustrację.Zmęczonytymi
wszystkimimyślamipoddałemsięizasnąłem.
Miałemdziwne,pełneniepokojusny,którefundowałymikolejne
powtarzającesięfalecierpienia.Amożetoniebyłysny?Możetak
wyglądałopiekło?Mojamatkaznowuumieraławszpitalnymłóżku,
zpodłączonymaparatemtlenowym.Ojciecpłakałrzewnieinie
odzywałsiędomnie,jakbytobyłamojawina.Jakmógłtakmyśleć?
Popełniłchybawszystkiemożliwebłędywychowawcze,mógłby
napisaćksiążkęJakbyćfatalnymrodzicem.Mojaświadomość
odsunęłaobrazrodziców.Zamiastnichzobaczyłempięknąniczym
anioł.Takądelikatną,kruchą,ajednocześniedzielnąiodważną.
Godzinamimógłbymgapićsięnajejniezwykłewargi,wprost
stworzonedocałowania.MojaLiwka…Łzybłyszczaływjejoczach,
anatwarzymalowałasiędeterminacja,kiedykrzyczała:„Niechcemy
cię!”.Potychtrzechsłowachwiedziałem,żewięcejniedamrady
znieść.Wolałemschowaćsięwciemności.
Czasrozciągałsięniczymguma,niemiałempojęcia,któramoże
byćgodzina.Leżałemtakwkompletnejgłuszy,domomentu,kiedy
domoichuszudobiegłyprzytłumionegłosynieznanychmiosób.
Żonajestzałamanaoznajmiłpoważniejakiśmężczyzna.
Pomóżciemi!Jażyję,wszystkosłyszę,chciałemwrzasnąć.Niestało
sięabsolutnienic.Czekałemwnapięciu,cobędziedalej.Nastała
dzwoniącawuszachcisza,mąconajedyniedrażniącymszumem
aparaturyidudnieniemdeszczuoszyby.Cośpiknęło.Możemisię
wydawało,żektośtubył?Próbowałemzrobićcokolwiek,otworzyć
oczy,poruszyćsię,chrząknąć.NIC.