Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dłużej.
Przecieżczekamcierpliwieodparłamnaburmuszonymtonem.
Ludziemogąbyćwśpiączcelatami…aczasaminigdysięnie
budzą…powiedziałostrożnie.Powinnaś…ruszyćdalej.
Wyjdźodpowiedziałamkrótko.Niepotrzebowałam,żebymnie
straszył.
Musiszwziąćsięwgarść.
Podłuższejchwiliwymownegomilczeniazciężkimwestchnieniem
równieżopuściłgabinet.
„Ludziemogąbyćwśpiączcelatami…aczasaminigdysięnie
budzą…”Jegosłowanadalpobrzmiewałymiwgłowie.Godzinę
późniejnadalsiedziałamsztywnoipatrzyłamwprzestrzeń.Wkońcu
odsunęłamsięodbiurka,aoparciefotelauderzyłowbiałąścianę,
pozostawiającnaniejszaryślad.Szybkimkrokiemudałamsię
dogabinetu,gdziekiedyświsiałobrazpędzlaJanaMatejki,
iwrzasnęłamtakgłośno,jaktylkopozwalałymipłuca.Miłosz,
zaalarmowanymoimkrzykiem,momentalniepojawiłsięwdrzwiach.
Przepraszam.Zdenerwowalimniepowiedziałamiprzesunęłam
kryształowąszybębarku.Chcesz?
Nie,dziękuję.Kamerdynerzzaniepokojonąminąpatrzył,jak
nalewamsobiewhiskyzkarafki.
Możewoliszwino?Mogęprzynieśćzpiwnicy…zaproponował
pochwili.
Potrzebujęczegośmocniejszegooznajmiłam,wstrzymując
gogestemdłoni.Poczymwychyliłampółszklankinahejnał.Gardło
paliłomnieżywymogniem,aleniedbałamoto.Kamerdyner
przyglądałsięmoimpoczynaniomześciągniętątwarzą.Pochwili
zafundowałamsobiedolewkę,patrząc,jakbursztynowypłynwiruje
wkwadratowejszklance.
Oliwia…Możepowinnaśsięzdrzemnąćzasugerował