Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nieśmiało.Usiadłamnaskórzanejkanapieiwzięłamłapczywie
następnegołyka,jakbymbałasię,żezarazmizabierze.
–Tak,alenajpierwmuszęzapomnieć–odparłamstanowczo.
Długostarałamsiępatrzećnasytuacjęoptymistycznieiwierzyć
wszczęśliwezakończenie.TojapocieszałamDominika,któryjako
pierwszystraciłnadziejęipłakałprzedpójściemspać.Mówił,
żetojegowina,żezabiłMaksymiliana.Zapewniałamgowtedy,
żewszystkosiędobrzeskończy,wujekpotrzebujetylkotrochęczasu
naregenerację.Żetojestnormalnakolejrzeczypotakimwypadku,
obudzisię,gdyjegoorganizmdojdziedosiebie.Mówiłamtakpewnym
tonem,żesamasobiewierzyłam.Spędzałamkażdąwolnąchwilęprzy
łóżkumęża,czekająccierpliwie,obserwująckażdyjegoodruch
iinterpretującgojakoświadomąreakcjęnacoś,coprzedchwilą
powiedziałam.
Jednakmojacierpliwośćmiałaswojegranice.Dzisiejszawizyta
Mateuszaiprawnikacośzmieniła.Dotarłodomnieto,czegonie
chciałamzaakceptowaćprzezostatniekilkatygodni.Onsięmoże
nigdynieobudzić.WgłowienadalsłyszałamsłowadoktoraBorowika.
„Brakprzytomnościtostanzaburzeniaczynnościośrodkowegoukładu
nerwowego,aprzedewszystkimwyłączeniekorymózgowej.
Wprzypadkupanimężamamydoczynieniazgłębokąśpiączką
powypadkową.Pacjentniereagujenabodźcezewnętrzne…”
Zkażdymłykiempalącegoalkoholujegozafrasowanygłos
odpływałwdal,amniebyłołatwiej.Poczułamnagle,jakszklanka
ikarafkaznikajązmoichrąk.
–Namiłośćboską,Oliwio!Chybaniechcesz,żebyDominikcię
zobaczyłwtakimstanie!–powiedziałMiłoszkarcącymtonem.
Popatrzyłamnakamerdynerazełzamiwoczach.Byłomijuż
wszystkojedno.
–Bezniegosobienieporadzę.–Załkałamischowałamtwarz
wdłoniach.IniemiałamnamyśliDominika.Życieprzygotowałomnie