Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wbibliotece.Funkcjonowałotobezzarzutudomomentu,kiedy
oficjalniepoznałemMateuszaSzymańskiegoimojeżyciedopiero
wtedyzamieniłosięwpiekłonaziemi.
***
–Pospieszsię,gościezarazbędą–powiedziałamama,przyglądając
sięsobiewlustrze.Poprawiławysokiegokokagrzebieniem,poczym
przeciągnęłaczerwonąszminkąpopełnychwargach.
–Mamo,czynaprawdęmuszęzwamisiedzieć?–zapytałem
marudnie.Sztywneprzyjęciabyłyostatnim,nacomiałemochotę.
Wolałemsięzaszyćwswoimpokojuiczytać.Mamaodwróciłasię
wmojąstronęipoczęstowałamniesurowymspojrzeniem.
–Szymańscyprzyprowadząsyna,jestwtwoimwiekuipodobno
chodzidotwojejszkoły.Tatajestbratemstryjecznymjegowujka,
jesteściedalekimikuzynami.
–Niekojarzęgo–skłamałem.Wypuściłempowietrzezfrustracją
iprzeczesałemnerwowowłosy.
NiecierpiałemMateusza.Jeśliktośwszkolemógłbydostaćtytuł
dręczycielaroku,towłaśnieMateusz.Oprawiłbygopewniewzłotą
ramkę.Onijegopaczkabylinieprzewidywalniibezkarni.Swoim
ofiaromnajbardziejlubilizabieraćkanapki,któretopilipotem
wszkolnymsedesie.
Poprawiłemkoszulę,zawiązałemkrawatizszedłemnadół.Mój
ojciecjużczekałprzydrzwiachwejściowych.Obejrzałmnieodstóp
dogłówinicniepowiedział.Tobyłodobrymznakiem.Gdybycoś
byłonietak,napewnobysięprzyczepił.
Pochwilidołączyładonasmatkawswojejnajlepszejbłyszczącej
sukience.Wyglądaławspaniale.Międzymoimirodzicamibyłaspora
różnicawieku,aleimtonieprzeszkadzało.Poklepałamniekrzepiąco
poramieniuiwyszeptała: