Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
noc.
ASzymonzelota?Nikogosięniebał.Czyżby,jakinni,też
uciekł?
Niemówtak,Mario.Niejesteśsprawiedliwa.Wszyscysię
bardzoboimyoPana.Bonieosiebieprzecież.
Mariausiadłaipróbowałajeść.Odstawiłamiskę.
Niemogę,niemogęnicprzełknąć.Maszmojątorbę,Joanno?
Zajrzyjdoniej,wyjmijsakiewkęiprzeliczpieniądze.Powinnobyć
jeszczejakieśstodenarów.Itojużkoniec.Więcejniemamiwięcej
niebędzie.Onmijużnicnieda.Takpowiedział.„Gdyznimi
pójdzieszdoJeruzalem,więcejodemniejużniedostaniesz.
IdoMagdaliniewracaj”.Cojeszczemiwtedyrzekł,zostanieprzy
mnie.
DoizbywszedłJózef.Bladeświatłosączyłosięprzezdrzwi.
Zbierajciesiękobiety,prowadzągodopretorium.Jestźle,
tamarcykapłaniistarsi,awszyscywyglądająnabardzo
wzburzonych.OskarżająPanaobluźnierstwo.PrzeciwNajwyższemu.
No,zbierajciesię,tosporykawałek.
Zarzućpelerynę,boranekjestzimny.Oczymterazmyślisz,
Mario?spytałaJoanna.
Otym,żetejdziwcezBetanii,któramunamaściłastopy,
wydłubięoczy,gdykiedyśspotkam.Aterazidziemy,prowadźnas,
Józefie.