Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięmnieuważać.
Toniejestjedyniemojaopiniaiszczerzepowiedziawszy,nie
dbamwcale,czyskonaszwmękachtutaj,czywłasnymążzatłuczecię
naśmierćpopowrociezIndii.Żalmijednaktychdwóchbiednych
duszyczek,którepotrzebująmatki,kiedyojciecprzebywadaleko.
Odwczorajniepytająonicinnego,tylkooto,cosięztobądzieje.
Pokojówkamusiałaprzekupićchłopcówsłodkościami,żebynie
wyrywalisięnadźwięktwojegozawodzenia.
Niezawodzętakbezpowodusyknęłazłajakosa.
Och.Ależpowódbył,itojaki!zakpiłatamta.Ztysiącrazycię
przestrzegałamprzedtymbałamutem.Żebydorosłakobieta,mężatka
wyliczałaspokojniematkadwójkidzieci,hrabina…Pokręciła
głową.Musiałbyćnaprawdędobrywtychsprawach,skoro
poleciałaśnaniego,jaktylkomójbiednykuzynwyruszyłwswoją
misdyplomatyczno-handlowądoBengalu.
Znamtonapamięć,możeszmioszczędzićwykładuprzerwałajej
dośćbrutalnie.
Czyżbybóleustały?
Zabawne.Zignorowałajawnądrwinędającąsięwyczućwjej
głosie.
Amożespodobałocisięto,jakmalujetwójportret,żebygopotem
podarowaćStanisławowiAugustowiPoniatowskiemudojegosłynnej
galeriikochanek?
Musimywiecznieotymdyskutować?!
Owszem.Jeśliktościęrozpozna,tomożewywołaćniepotrzebny
skandalizaszkodzićmojemubiednemukuzynowi.
Tak?!Odetchnęłakilkukrotniewszybkimtempie,zupełnienie
słuchałaodpowiedzi.Aciężkocipojąć,żeportretznajdujesię
winnejczęściitotylkozewzględów…Zwinęłasięzbólu,nie
dokończywszymyśli.
Poślęjednakponiąstwierdziładziewczyna.Starałasięudawać
obojętną.
Pokogo?!Hrabinaztrudemłapałapowietrze.
Pokobietę,októrejcimówiłam.
Nie.Niezdążysz,tojużwydusiła.
Cojuż?!
Dzieckojęknęłagłośnoizacisnęłazęby.
OMateńkoPrzenajświętsza!Podbiegłatamtaizatrzymałasię
bezradniewnogachwąskiegołóżka.
Niestetynicniezwykłegosięniewydarzyło,ahrabinawiłasię