Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dzieńdobry,Derek.Czemuzawdzięczamtwójtelefon?
–Agnes,opiętnastejwmoimapartamencie.Załóżcośładnego
ibądźgotowa,bomamzamiarostrocięprzelecieć–wydałemjej
polecenie.
–Och,będęnapewno,dozobaczenia.
Odłożyłemsłuchawkęimusiałemjeszczeprzejrzećpapiery.Byłem
jużtrochęspokojniejszy,wiedząc,żeniedługozanurzękutasawjej
soczystejcipce.Agnesbyłazawszenawyciągnięcieręki.Niebyliśmy
zesobą,conieprzeszkadzałomijejpieprzyć,kiedytylkomiałem
natoochotę.Byłamodelkąidużopodróżowała.Lubiłemnaszukład,
onabyłachętnazawsze,gdyjejpotrzebowałem,iniechciałazwiązku
–takjakja.Tobyłidealnyukład.Byławyzwolonąkobietą,znała
swojąwartość,noibyłazajebistawłóżku.Lubiłasiępieprzyć
wróżnychkonfiguracjach.Niebyłodlaniejtabu.Ajabyłem
wybrednymskurczybykiem.
Usiadłemprzedlaptopemipróbowałemzająćsiępracą.Niebyło
tołatwe,bomójkutasodkilkunastuminutstałnabaczność.
ZerknąłemwekranmonitoraispoglądającnaSarenkę,wiedziałem,
żeniewytrzymamdopiętnastej.Byłowniejcośpodniecającego.
Zauważyłem,żebyłazlęknionakontaktemfizycznymzemną,ale
równieżzafascynowana.Przezmomentdostrzegałemwjejoczachżar.
Znałemsięnakobietachizdawałemsobiesprawę,jakierobięnanich
wrażenie.
Sięgnąłemdomojegotwardegopenisaizacisnąłemnanimdłoń.
Masowałemczłonka,któryjużniecierpliwieczekałnawystrzelenie.
Niepamiętam,kiedysięonanizowałem,zawszebyłemdumny
zeswojejsamokontroli.Rozpiąłemrozporekiwyjąłemgonazewnątrz,
poczymszybkopocierałemkutasawgóręiwdół,odchyliłemgłowę,
głośnooddychając.Mocnotrzepałempenisauwięzionegowdłoni,
drugąrękęwsadziłemwrozporek,dotykającjąder.Zwiększyłem
uściskiprzyspieszyłem,chcącjużskończyć.Poparuruchachręki