Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozgrzać.Podrodzezłapałamnietakaulewa,żemojeubrania
nadawałysiętylkodoprania.Zdjęłamzsiebiewszystkierzeczy
iwrzuciłamdokoszanapranie.Wsamejbieliźnieposzłamnastawić
czajnik,bymócprzygotowaćfiliżankęherbaty.
Stąpałamgołymistopamipozimnejpodłodze,podeszłamdoszafy
iwyjęłamluźny,granatowydres,koszulkęnaramiączkachorazgrube
skarpety.Szybkosięubrałam–wsamąporę,bowdomudałosię
słyszećdźwiękczajnika.Zaparzyłamherbatęizkubkiemwręku
usiadłamprzyoknie.Niemiałyśmytelewizora,więcwidoknaulicę
chociażczęściowomigozastępował.
Rachelniebyłowdomu.Dzisiajprowadziłajogędlakobiet
zośrodkaStopprzemocywrodzinie.Lubiłato,czymsięzajmowała,
tobyłajejpasjaicieszyłasię,żetekobietymogąchoćnachwilę
zapomniećoswoichtroskach.Jarównieżchciałamimpomóc,
poprosiłamwięcprzyjaciółkę,abyzapytaławośrodku,czymogę
zorganizowaćkrótkikurssamoobrony;wiedziałam,żedobrze
byimtozrobiło.Byćmożestałybysiębardziejpewnesiebie.
ZanimRachelwróciła,zabrałamsiędoprzygotowywaniaobiadu.
Miałyśmyzmiany,razgotowałamja,razmojaprzyjaciółka.Dzisiaj
robiłamcoś,nacobyłomniestać:makaronzsosempomidorowym.
Prosteitanie.Możnabyłosięjednaknajeśćdosyta.Gdydochodziła
dziewiętnasta,nałożyłamporcjenatalerzeiczekałamnaRachel.Nie
minęłowieleczasu,nimsięzjawiła.
–Cotakcudowniepachnie?!–krzyknęła,zdejmującpłaszcz.
–Mamydzisiajrarytas,kochana.Twojeulubionedanie:znowu
makaronzsosem–odparłamześmiechem.
Popatrzyłanamniejaknawariatkę.Notak,jużczwartyrazwtym
tygodniujemymakaron,aleniestety,wtymmomenciezarównomnie,
jakiRachelniebyłostaćnanicinnego.
–Och,wiesz,żezjemwszystko,coprzygotujesz.Nawetzwykły
makaronztwoichrąksmakujejakpoezja.