Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wiadomością.Wyborneotwierasiępoledlaprowadzenia
badań.Byłjużzapełniępewny,żeudamusięnareszcie
spotkaćztym,czegotakdługoposzukiwałnapróżno.
Wyjechałwięc,niezwlekając,doowegomiasteczka,
zpostanowieniemzamieszkaniatam
wnajniespokojniejszymznawiedzonychdomów.
Profesorbyłjednymztychbardzoniewieluludzi,którzy
prawdziwie„ducha“sięnieboją.
Tuzamilkłopowiadającyiwodziłponaschytrym
wzrokiem.
Cóżdalej?pytanosię.
Naczymżesięskończyło?Coprofesorzbadał?
PanKarskimilczałipewnybyłem,żeszukapointydla
swejanegdoty.
Niechżepanpowie,cowidziałtamMenszel?
Anorzekł,śmiejącsię,spirytystaoczywiście,
nic.Mieszkałpokoleiwewszystkichnawiedzonych
domachiduchaniezobaczył...
Nastąpiłorozczarowanie.
Towszystko,copanopowiedziałeś,wyglądatrochę
naniezgrabniewymyślonąbajkęodezwałsię
matematyk.
Czydlatego,żeMenszelduchówniewidział?
odrzekłżartobliwieKarski.Agdybyjebyłujrzał,toby
siępanuwydałopodobniejszymdoprawdy?
Nie,niemożliwąjestrzeczą,bymieszkańcy
dwunastudomówzachorowalijednocześnienataką
fantastycznątrwogę.
Bospirytystomwtrąciłfilozofzawszezamało
nadzwyczajności,więcwgłowiemajątabliczkę
mnożenia.
NiechsiępanprzyznarzekłemdopanaKarskiego
żetenprofesorMenszel,tojakaśmniejznanaosoba.
Słyszałobysięojegowy​prawie.
Otóżnajsumienniejzaręczamrzekł,uśmiechając
siężeMenszelduchówniewidział...
E,towszystkojestpoprostublagąodrzekł
ośmielonystudent.
Jeżelipanowienieumieciedopatrzećsięwtym