Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iuwijającysięjakwukropiepracownicyzatańczyli
wmojejgłowie.Czułamsię,jakbymznowumiała
piętnaścielat.–Jużmyślałem,żesięspóźnisz.Albo
żepomyliłycisiędni.Albo,niewiem,że…
–Niedoczekanietwoje!–Chwyciłamgozaręce,bymóc
uspokoićwciążkręcącesięwgłowiekaruzele.–Żebyś
znowusięzemnienabijał,żejestemroztrzepana?Jak
dawniej?–Pogroziłammużartobliwiepalcem.–Coto,
tonie.Odtygodnipamiętamotym,żewreszciewracasz.
–Niewracam,tylkoprzylatuję–poprawiłmnie.–Ale
maszrację.Wreszcieprzylatuję.Tonajwyższyczas.
–Taksięcieszę.–Przyjrzałamsięmudokładnie
zbliska.Wyprzystojniał.Amożezawszetakibył?Nigdy
wkażdymrazietakonimniemyślałam.Zawszejednak
zanimtęskniłam.Całesiedemlat.–Inawetniewiesz,
jakajestemszczęśliwa,żezatrzymaszsiękilkadniunas,
zanimpojedzieszdoRzeszowa.Chodź–wskazałamręką
naparking,któryzminutynaminutęzdawałsięzapełniać
corazbardziej–tammamsamochód.Pojedziemy
dodomuipogadamyjakzadawnychlat.Noipóźniej
poznaszMarcina.
*
Filipsiedziałprzynaszymstolekuchennymiobserwował,
jakkrążępomiędzypiekarnikiem,wktórymwłaśnie
dochodziłalazania,czajnikiem,wktórymgotowałasię
wodanaherbatę,ipodwieszanymiszafkami.
Nateostatniespoglądałamrazporaz,niemogąc
zdecydowaćsię,czypowinnamwyciągnąćjakiśalkohol.
Możewino?Skądteżumniemyślenienadczymśdłużej