Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dużowtymracji.AlenaLanzarotewlistopadziejest
ciepło.Itanio–dodaje.
Sądziłam,żeakurattenaspektgonieinteresuje.
Tojajestemodwiecznegościubieniaiobracania
wpalcachkażdegogrosza.Pracuję,zarabiam,alepewnie
niepozbędęsięjużnawykuoszczędzania.Możeidobrze.
Tawdrukowanapotrzebachomikowaniajestpoprostu
podyktowanadoświadczeniem,żezawszenacośbraknie
inawetnaprawazepsutejlodówkibywabezzasadna.
Bojeślijąnaprawię–niebędęmiałacodoniejwłożyć.
Dziśniemuszęsięotomartwić,lękijednakpozostały
ipewnienieznikną.
–Maszwidokinapracę?–pytam.
Ożywiasię.
–Mamjużprawieumowę.Naraziepółetatu,ale
wreszcienieśmieciówa.Jakobroniępracę,tobędziecały.
Rzucęwreszcietenzmywak.
–Super.–Podnoszęwielkikubekzkawą.–Twoje
zdrowie.
–Ajakuciebie?–Uśmiechasię.Wiem,ocopyta.Oto,
cosprawiamiwtejchwiliradośćtakwielką,
żeniewypowiedzianą.
Wzdycham,unoszęwysokopierś,świadomienapełniam
jąpowietrzem.Nareszciemamszansęnanormalność,
nazwykłednidzielonezkimś.
–To…–wahamsięprzednastępnymsłowem–dopiero
raczkuje.
–Alepodobacisię?
Kiwamtylkogłową.Czymisiępodoba?Jestem
facetemzachwycona.Zadurzona.Nieplanujęznim
dzieci,planujęznimżycie,tocośznaczniewięcej.
Dzieckojużmamichybaniejestemgotowananastępne.
–Przedstawiszmigo?–domagasięKacper.
–Możezawcześnie?