Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
najstarszegobrata.„Dziewuchęwamporodziła!”–zakrzyknęła.Niby
oczyspuszczone,nibymuwspółczuła,aradośćażzniejbuchała,
żeciąglepoczesnemiejscewchaciebędziemiałaitylkozŻyborą,
matkąNiebora,będziesięmusiaładzielić.Jędzataka!Starychrząknął
poswojemujakwieprzjakiś,lagęwziąłidołaźniposzedł.Jazanim,
boprzecieżdobrzewiedziałam,jakpotrafikobietęurządzić.Nadążyć
niemogłam.Słyszałam,jakzwściekłościfuka,knurjeden!–Głossię
Jadzezałamał,ałzystanęłyjejwoczach.Zamilkła,bodawnestrachy
niepozwalałyjejmówić.
Wiszniawidziała,żekrzywdawyrządzonajejmatcejeszczebardziej
jąbolałaniżwłasnenieszczęścia.
–Ico,cioto,ico?–dopytywała.
Jaga,otarłszyoczywierzchemdłoni,opowiadała:
–Wpadłwściekłydołaźni.Kobiety,którebyłyprzyporodzie,
wpośpiechustamtąduciekłyrozgdakanejakkury,kiedyjednązestada
jastrząbponiesie.Niesłuchałamich.Biegłamtakszybko,jakmogłam,
leczzłaźniusłyszałamodgłosy,jakbytambykbyłjakiśirogami
ościanytrykał.Wpadłamtamizobaczyłam…DościanyMladę
przycisnąłijebał,ażtrzeszczało.Krzyknąćniezdążyłam,askończył.
Dziecko,cojużzawiniętewpowijakleżało,wziąłizłaźniwypadł.
Mojapięknasiostrzyczkaosunęłasiępotejścianieiległa.Krwawiła!
Straszniekrwawiła!Żelazojejpołożyłamnabrzuchu,bototeż
pomaga.Aleniejej…Pomocyszukałam,leczniktniechciałsię
narazićStaremu.WykrwawiłasięMlada,ślicznamoja!Życiezniej
ztąkrwiąwypłynęło!–Chlipnęławrękaw,leczmówićnieprzestała:
–GdzieStarytodzieckoporzucił,tegoniktniewiedział.Gdzieś
dopuszczypognał,awróciłsam.Wszyscymyśleli,żetorzecz
załatwiona,kiedypies,conaszegoobejściapilnował,nadrugidzień
ranoprzytachałzawiniętegowpowijakiniemowlaka.Dzieciakdarłsię
niemożebnie,bogłodnybył.Kurompośladakuratrzucałamidomnie
onztymprzylazł.Podniosłamzawiniątkoiwtedypierwszyraz
ciwoczyspojrzałam.
–Botojabyłam?–Wiszniamiałamokreodłezpoliczki.
–Ty…Żadnazbabnakarmićcięniechciała,choćkilkachodziło
zcycamipełnymimleka.BałysięStarego.Koziegorozbełtanego
zwodącidałam.Ledwiezasnęłaś,gdyktośjużdoniósłtejgnidzie.
Wylazłzchaty.Widziałam,żeniepewnybyłswego,alegębęnamnie
darł.„Dosyćdziewuchwchałupie!Wywaliłemtotoiwstępuniema!”
Takwrzeszczał,alelagiswojejwrękunietrzymał.Krzyczał,lecz
jadobrzesłyszałam,jakgłosmudrżał.Dlategoodważniejszabyłam.