Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znalazłpunktzaczepienia.Albotakmusiętylko
wydawało.
5
Wczasach,kiedyinternetjeszczenieistniał,
apomarańczemożnabyłokupićtylkonaBoże
Narodzenie,placŚwiętegoMarcinanosiłimięFryderyka
Engelsa.Po1989rokugospodarzemiastazastąpili
fałszywegoświętegoprawdziwym,jednakoprócznazwy
niewielesiętuzmieniło.Okalająceplackamienice
starzałysięniecoszybciejniżichmieszkańcy.Mężczyzna,
doktóregojechałSadowski,mieszkałwtakiej,która
robiławrażeniesolidnej,alezaniedbanej.Niebyłazresztą
najgorsza,tużprzyniejstaładruga,którawyglądała,
jakbymiałarozsypaćsięodkilkumocniejszychuderzeń
pięścią.Spododerwanegotynkuszczerzyłysięczerwone
kłycegieł,adrewnianeokiennice,niechlujniepomazane
białąfarbą,zdawałysiękołysaćwrytmuderzeńwiatru.
Ostatniwiększyremontmiałtumiejscechybajeszcze
wczasachwczesnejgomułkowszczyzny.
Przezniedomkniętedrzwiwejściowepolicjantwślizgnął
sięnachłodną,trochęmrocznąklatkęschodową.Grube
murykamienicyzatrzymałyfalegorącegopowietrza.
Wytartaporęczzlitegodrewnawspartanażelaznych
sztachetachwspółgrałazszaroburym,trudnym
dookreśleniakoloremścian.Przezbrudneszyby
wdzierałosięniewieleświatła.Idealnemiejscedla
miłośnikówprzedwojennegoWrocławiainiesamowitych
opowieścibyłonaswójsposóbmalowniczeimiało
trochęgroźną,choćtrudnopowiedzieć,czypożądaną