Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zciemnejgęstwiny,najpierwjeusłyszała.Miaławrażenie,
żetwarda,spękanaziemiazadrżała,przenoszącwibrację
najejstopy.Jednaktętentkopytjejnieprzeraził,
awbiegającenałąkęzimpetemkoniewywołałyuśmiech
natwarzy.Zwierzętawmgnieniuokaznalazłysięprzy
wannie,przepychającsięikwiczącnasiebienawzajem.
GrupąkierowałaŁatka,srokataklaczzbujnągrzywą.
Miałazaledwiemetrwysokościibyłanajmniejsza
zcałegostada.Przyjechaładonichzprzerośniętymi
kopytamiwywijającymisiędogóry,niemoazrobić
krokubezbólu.Kopytaudałosięwkońcudoprowadzić
doodpowiedniegostanu,copozwoliłokucykowichodzić
bezcierpienia.Kiedyśledwosięruszała,terazprzewodziła
stadu,ustawiającsobiewszystkiekonieinieszczędząc
kopniaków,gdycośjejniepasowało.
MałydiabełparsknęłaLilka.
Łatkapołożyłaposobieuszy,odganiającodwodopoju
dwarazywiększąodsiebiekoleżankę,iłapczywiewypiła
to,coLilkazdążyłanalaćdowanny,poczymspokojnie
oddaliłasięskubaćtrawę.Następnywkolejceustawiłsię
starszyjużwałaszekwtypiefiorda,któregoudałosię
wykupićnatargach.Poprzedniawłaścicielka,która
zniegowyrosła,bezceregielisprzedałagohandlarzom.
Konikokazałsięoaząspokoju,bardzowdzięcznym
towarzyszem,któryłaknąłkontaktuzczłowiekiem.
Popracy,jakąwłożyławniegoAgnieszka,świetnie
sprawdziłsięwrolikoniadohipoterapii,pomagając
chorymdzieciakom.
Lilkaszybkonapełniławannę,abyresztakonimogła
spokojniesięnapić.Gdyodstawiałaostatni,pustyjuż
baniaknaziemię,obserwowała,jakCyntia,kasztanowata
zimnokrwistaklaczpodchodziwrazzeswoim
czteromiesięcznymźrebakiem.Matkapowłóczyłatylnymi
nogami,niespieszącsię,zatojejdzieckoradośnie
podskakiwało,szarpiącodczasudoczasuzaogon.Gdy