Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
14
CZĘŚĆI
szłości,któraemanuje„mgiełkąrozrzewnienia”,wywołujenostalgięzadawnością,pro-
wadzidozapatrzeniasięwnieużytecznerekwizyty,osłabiazdolnośćselekcjonowania
wspomnień.Darintrospekcji,którydopewnychgranicjestdobrodziejstwem,możebyć
równieżprzekleństwem,boniemożnażyćtwórczoistalewspomnieniami.Pisarzemi-
grantpozostajewzaklętymkręgu,gdziedziaławadliwa,ułomna,nienormalnahierar-
chiawartości.Orandzepisarzadecydująwzględyuczuciowe,regułynarodowejeste-
tyki,powstaje„miłegawędziarstwo”zamiastwielkiejliteratury.Wyjścieztegokręgu
oznaczawolętworzenia.Język,tworzywopisarza,odciętyjestoddopływuciągleży-
wychelementówpowstającychwkrajupodczasjegotamnieobecności.Żywąmowę
ojczystąpoznawaćmożetylkozdrugiejręki,zlekturykrajowejprasyiliteratury,ato
niewystarcza,byzapobieckostnieniu,ubożeniuemigracyjnejwersjijęzykaojczystego,
wystawionegoponadtonanajczęściejniepożądanewpływyjęzykakraju,wktórym
przebywanawygnaniu.
Człowiekowidotkniętemunieszczęściemgroziteżpogrążeniesięwnimnadmierne,
do„zasmakowania”wnim.Itak,przedczymWittlinprzestrzega,można„zasmako-
wać”wwygnaniu;znieszczęściaemigracjipolitycznejstworzyćsobiereligię.
Jakwspomniałem,esejWittlinamatytułBlaskiinędzewygnania.Autorzmierzado
obiektywnejanalizysytuacjiemigrantaiwyważeniajej„blasków”i„nędzy”,jejstron
nieszczęsnychistronkorzystnych.Szala,naktórejumieszczateostatnie,mimożecoś
sięnaniejznajduje,niemożezrównoważyćsięzpierwszą.Pewienprzywilej,który
sięłączyzprzebywaniemnawygnaniu,poleganalepszejmożliwościspojrzeniazdy-
stansemnaludzkąkondycję.WygnanieniemusibyćjaktowidziałEmileM.Cioran
szkołąszaleństwa,„możeteżbyćszkołąjasnegoiprzenikliwegopatrzenianaświat”9.
Aciężarsamotnościmożebyćzłagodzonyspostrzegawczością,którejonasprzyja,albo
wręczumożliwia.
OdczytBlaskiinędzewygnaniabyłpróbąuprzedmiotowionejanalizystatusuemi-
granta.Jegouzupełnieniem,wktórymWittlinjakowygnaniecukazujesiębezpo-
średnio,jestWidokzoknanapisanyw1955roku.Obiektywnyeseistazmierzającydo
epickiegodystansuobserwatoraianalitykawobecemigracyjnychlamentówwWidoku
zoknaodsłaniasięjakmałokiedy.Tojużnieesej,czylipróbastawianiapytańizaryso-
wywaniaodpowiedzi.Tozniewalająceszczerościąibardzopesymistyczne,nostalgiczne
wyznanie.
JesttowidokzoknawMontrealuzimą1955roku.StojącywoknieWittlinemi-
grantpoddanynastrojowiwywołanemupadającymzaoknemśniegiem,którydziała
magicznie„nawyobraźnięuchodźcy”,jestzupełniezwróconywprzeszłość.Pamięcią
iwyobraźniącofasiędolwowskich,polskichczasów:
Awięcczatujęprzyzamarzniętymoknienazjawyzzaświatów.Emigrant,„bywszyczło-
wiek”,pośródtysięcy„bywszychludzi”niechcącychczynieumiejącychżyćteraźniejszoś-
cią.Niejedenznasstarasięprzezwyciężyćwsobiebywszośćiczasemtosięudaje.Ale
częściejnie.Dlawielubowiemuchodźcówmojegopokoleniaobecneżycieniejestinie
możebyćprawdziwymżyciem,mimożetemulubowemu„powodzisię”nawetlepiejniż
wPolsceprzedwojną.[…]Znówzacząłpadaćśnieg[…].Izasypujenasostatnich,najostat-
niejszychMohikanów10.
9Tamże.
10Tamże,s.418.