Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nadopiekuńczamamuśkazciebie.–Jacekpokręcił
zniedowierzaniemgłową.–Wiesz,Nika,niepoznajęcię.
–Dobra,idźcie–westchnęłamzrezygnacją.–Tylkoniechodźcie
zadługo.Dziśniejestzbytciepłydzień.
Patrzyłamzanimi,jakodchodziliiznowu,takjakprzedchwilą,
miałamwrażenie,żeotowidzęJusufaprowadzącegozarękęNicolasa.
Potrząsnęłamgłową,próbującpozbyćsiętegoobrazu.Zaczynałam
wariować.ChybaprzyjazddoPolskiniebyłdobrympomysłem.