Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Właściwiespodziewałamsię,żeJusufbezproblemudomyślisię,
gdziesięudam.Zresztąnawetgdybymwybrałazupełnieinnemiejsce,
toonitakdziękiswoimkontaktomzłatwościąmógłbyjeznaleźć.
Ukryciesięprzednimgraniczyłozcudem.
Otwierajtedrzwi!krzyczałcorazgłośniej,nieprzestając
łomotać,jajednakniemiałamsiłiodwaginaspotkanieznim.Chcę
usłyszećtoosobiścieodciebie!Jesteśmitowinna!
Wyciągnęłamspodpoduszkitelefonipospiesznieodszukałamnumer
Jacka.Tylkoonjedenprzyszedłmiteraznamyśl.Mimopóźnejpory
inaszegoniezbytmiłegoostatniegospotkanianacisnęłamopcję
połączenia.
Czytywiesz,którajestgodzina?Podośćdługimoczekiwaniu
wreszcieusłyszałamwsłuchawcejegozaspanygłos.
Jacek,błagam,pomóżmiwyszeptałam.
Cośsięstało?Gdziejesteś?Naglestałsiębardzorzeczowy.
Wdomu.Tu,wSkarbieszu.
WSkarbieszu?zdziwiłsię.Cosiędzieje?
Proszę,przyjdźimipomóż.UciekłamodJusufa,aonprzyjechał
tuzamnąiterazstoipoddrzwiami,irobiawanturę.Bardzosięboję!
Zarazbędę.Tylkomunieotwieraj!krzyknął.
Nieotworzęzapewniłam.Błagam,pospieszsię!
Skuliłamsięnałóżkui,dygocączestrachu,wpatrywałamsię
wciemnośćprzedsobą.Możepowinnamjednakzejśćnadółiwpuścić
Jusufa?Powinnammuwszystkowytłumaczyći…Nie!Niedamrady!
Nieteraz!Jesttakiwściekły!Niebędziechciałmniesłuchać.Onjuż
mnieosądziłiskazał!
Łomotaniewdrzwiustało,ajaprzezmomentnabrałamnadziei,
żeJusufjednakzrezygnował.Kiedyjednakpochwiliusłyszałambrzęk
tłuczonegoszkła,zrozumiałam,żezamiastodejść,zdecydowałsię
dostaćdośrodkawsposóbniezbytzgodnyzprawem.Szybkiekroki
dobiegającezeschodówutwierdziłymniewprzekonaniu,żesięnie
mylę.Pochwiliszarpnąłdrzwiodmojegopokojuiodszukałwłącznik
światła.Zmrużyłamoczypodwpływemjasności,którazalałapokój.
Trochętrwało,zanimmójwzroksięprzyzwyczaił.Jusuftymczasem
wolnymkrokiempodszedłizatrzymałsiętużprzyłóżku,naktórym
siedziałam.Nadalubranybyłwwytwornyczarnyfrak,któryjednak
zdążyłsięjużtrochępognieść.Przyrozpiętymkołnierzyku
śnieżnobiałejkoszulismętniezwieszałysięrozwiązanejedwabne
końcebladoróżowegofularu.Lekkoprzechyliłgłowęwbok,takjakby
zastanawiałsię,czytonaprawdęja.Jegotwarzbyłapoważna,wręcz