Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdawałasięwykutawkamieniu,aoczyprzyglądałymisięzdziwną
intensywnością.
–Niemiałaśnawetodrobinyodwagi,abyprzyznaćsię
dowszystkiego?Poprostuuciekłaśjaknajzwyklejszytchórz!Natyle
tylkobyłocięstać?Potymwszystkim,conibynasłączyło?Oszukałaś
mniei…Jakmogłaś?
–Jusuf…–jęknęłam,niepotrafiącsformułowaćżadnego
sensownegousprawiedliwienia.–Tonietak.
–Notomożepowieszmi,cotojest?–Uniósłrękę,wktórej,
dopieroteraztozauważyłam,trzymałplikkartformatuA4.Rzucił
nimiwemnie.
Wprzerażeniupodążyłamwzrokiemzaopadającyminaposłanie
dużymifotosami,dobrzewiedząc,coprzedstawiają.
–Cotojest?–powtórzyłpytanie.–Dojasnejcholery,cotojest?
Tonaprawdęty?Nopowiedzcoś!Zaprzecz!Czemumilczysz?
Powolisięgnęłampojednązfotografii,naktórejbeztrudu
rozpoznałamkadryzfilmikuzŁeby.Bezwiedniewypuściłamzdjęcie
zdłoni.Majestatycznymruchemspłynęłowdół,lądującwśród
pozostałych.Pochyliłamgłowę,wpatrującsięwnieniewidzącym
wzrokiem.
–Noczemunicniemówisz?–Jusufgwałtowniechwyciłmnie
zapodbródek,mocnozaciskającnanimpalce,izmusił,abymuniosła
głowę.Przybliżyłtwarzdomojejtwarzy.–Niezasługujęwedług
ciebienawyjaśnienia?
–Ja…Janiewiem,comamcipowiedzieć…–wydukałam
zestrachem.
Patrzyłmiprostowoczy,ajegowzrokzdawałsięprzewiercaćmnie
nawylot.
–Najlepiejprawdę–wysyczał.–Tyion…TyiAdamczewski…
Zresztącobędzieszgadać!Zdjęcianiekłamią!Iniepróbuj
miwmówić,żetojakiśfotomontaż.
–Tobyłtylkoraz–jęknęłam,niemogącpowstrzymaćłez.–Nawet
niezdajeszsobiesprawy,jakbardzotegożałuję.
–Raz…–powtórzyłcicho.Puściłmójpodbródekicofnąłsięokrok.
–Zdradziłaśmnie!Oszukałaś!Anakoniecuciekłaśjaktchórz!Wdniu
naszegoślubu!Kobieto,czywiesz,cojaterazczuję?Przecież
kochałemcięjakwariat!Wszystkochciałemdlaciebierzucić!Stałaś
sięsensemmojegożycia!Aty…Dlaczego?
–Jusuf!–krzyknęłamrozpaczliwie,niepanującnadswoimi
emocjami.–Janiewiem,jakcitowszystkowytłumaczyć.Naprawdę