Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zgóryChomicza.Pokonałamkilkanaściedzielą-
cychnasstopniistanęłamobokniego.
–PanieStanisławie,przeziębisiępan,stercząctu
takbezkurtki–powiedziałam.–Adotegoczłowie-
kapowinniściewezwaćpogotowie.Jestcałyza-
krwawiony…
–Jużjestpolicja,zarazgozabiorą–odezwałsię
przyciszonymgłosem,obejrzałnadrzwiwejściowe
ipopatrzyłnamnieporozumiewawczo.–Szczerze
mówiąc,paniAdo,niechcęgooglądać,żebypotem
niezeznawaćwsądzie.Wawrzyniaknamawiamnie,
żebymbyłjegoświadkiem…alecojawłaściwiewi-
działem?Nic!Narobiłwrzasku,żemupiwnicę
okradają,tozszedłem,jakinni,aleposądachcią-
gaćsięniedam!
Zezrozumieniemkiwnęłammugłowąiposzłam
nagórę.Zazakrętemschodówprzyspieszyłam,po-
czułamsięjakprzestępcauciekającyzmiejsca
zbrodni.Naporęczyzobaczyłamrozmazany,świeży
śladkrwi.Zprzerażeniemwytarłamgorękawem
swetraispojrzałamniżej.Cofnęłamsiękilkastopni
iwpaniceusunęłampodobnąplamę.Nadolesły-
szałamjużpokrzykiwaniamężczyznistukanie
drzwi.Biegnącdosiebie,lustrowałamzielonypla-
stikporęczyiścianynaprzeciwko.Zulgądotarłam
doklamkiiwpadłamdoswojegomieszkania.
Przydrzwiachłazienkiusłyszałamodgłosysza-
motaniaiwarczeniepsa.Samba!Zupełnieoniej
12