Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
palcepodkołnierzykkoszuliipoluzowałguzik.Już
wcześniejbyłomugorąco,aleterazwsklepiezrobiłosię
wprostniemożliwieduszno!
Interakcjatomojaspecjalnośćzapewnił,aklientka
ponowniezaniosłasięśmiechem.
Potrzebujęoknadosypialni.Nieznaczniepochyliła
sięnadbiurkiem,wykładającprzedPedremsprawę,
zktórąprzyszła,aprzyokazjitakżezawartośćgłębokiego
dekoltu.Sprzedawcagłośnoprzełknąłślinę.
Zprzyjemnościąpoznamwymiaryrzuciłzduszonym
głosem,niespuszczającwzrokuzzagłębieniamiędzy
piersiamiblondynki.
Słucham?Zaćwierkałomuwuszach.
Pedrogwałtowniepotrząsnąłgłową,abysięotrzeźwić.
Tegodnianiesprzedałżadnegookna,aprzecieżjego
pensjawznacznymstopniubazowałanaprowizji.Pora
skoncentrowaćsięnapracy.Choćpoprawdzie,będzie
tobardzotrudne,boowszem,myślałoobrotach,rzecz
wtym,żenieoobrotachsklepu...
Wymiaryoknauściśliłzczarującymuśmiechem
isięgnąłpoblokkarteczeksamoprzylepnych.
Blondynkaposmutniała.
Ztymbędzieproblem.Nieznamwymiarów.Czy
totakieważne?Centymetrwprzesunęłapalcem
poblaciebiurkawlewo,aPedrośledziłtenruch
zzapartymtchemczywtę?
Takpotwierdziłskwapliwie.Rozmiarmaduże
znaczenie.Znaczywymiar.Okna.
Notoklops!Potencjalnaklientkawyglądała
nazmartwioną.
Niezmierzyłapaniokna?Zdziwiłsię.
Nie.Potrząsnęłagłową,opadającnakrzesłostojące