Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Dlatego,żemożnakomuśzrobićkrzywdę.
–Aleprzecieżdlategorzucasięklątwy!–zdziwionapodniosła
namatkęzieloneoczy.–Żebykomuśzaszkodzić!
–Komu?
–Komuś,ktonasskrzywdził.
–Ktościęskrzywdził?
–Nonie…–odpowiedziałapodłuższymnamyśle.–Alelepiej
wiedzieć.Naprzyszłość.
–Zemstaniejestdobra.Możnaprzesadzić!
–Jakto?
–Możnaprzesadzić–powtórzyładobitnie.–Nieróbtegonigdy!
Możewrócić!Dociebie!–pochyliłasięnadcórką,patrzącjejprosto
woczy.–Kiedyś,jakbyłamdzieckiem,takimjaktyteraz,pewna
kobietarzuciłaklątwęnadrugą…
–Dlaczego?
–Niewiadomodokładnie,alezpewnościąniebyłotonic
takiego…
–Nictakiego?–dziewczynkaprzełknęłagłośnoślinę.
–Nictakiegookropnego,cousprawiedliwiłobystrasznązemstę,
borozpętałosięprawdziwepiekło.Takobieta,naktórąrzucono
klątwę,szybkozmarła,apotemzaczęliwymieraćwszyscyczłonkowie
jejrodziny,sporejrodziny…–dodałaznaciskiem,siadającprzystole
naprzeciwkoLenorki.–Nie!–pokręciłagłowąprzecząco
wodpowiedzinaniemepytaniewoczachcórki.–Niebyłożadnej
zarazywmieście.
–Ico?Umarliwszyscy?–szepnęładziewczynka.
–Wielu.Zbytwielu.Samamściwakobietabyłaprzerażona,