Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miałamgopodziurkiwnosie,alepostanowiłam
wykorzystaćsytuację.Poprawiłamzagięterogispódniczki
ipodeszłambliżej.ZłapałamtwarzCameronawdłonie,
anastępnieprzysunęłamwargidojegoucha.Kątemoka
widziałam,jaknaustachchłopakawykwitauśmiech
satysfakcji.Myślał,żemamniewgarści.Nicbardziej
mylnego.
–Och,oczywiście,żenienarzekałam–wyszeptałam
zmysłowymtonem,poczymzahaczyłamzębamiopłatek
jegoucha.Spiąłbarki,atooznaczałotylkojedno.Nakręcił
się,costraszniemnierozbawiło.–Tobyłonawetmiłe
pięćminutmojegożycia–dokończyłamkpiąco.
Cameronposłałmizbolałespojrzenie,nacojedynie
wzruszyłamnonszalanckoramionami,nieściągajączust
wymuszonegouśmiechu.
Widziałam,jakzaciskapięści,ajegotwarzstajesię
corazbardziejczerwona.Zsatysfakcjąwypisaną
natwarzyodwróciłamsiędoniegotyłem,kiedyponownie
mniezatrzymał.
–Itynaprawdędziwiszsię,żejesteśsama?–Jegoton
byłgorzkiicierpki.
–Doczegozmierzasz?
–Dotego,żedziecitraktująlepiejswojezabawki,niż
tytraktujeszludzi.
Myliłsię.
Traktowałamichpoprostutaksamo,jakonitraktowali
mnie.
–Jestemsamazwłasnegowyboru,pozatymnie
przypominamsobie,żebympytałacięozdanie.Narazie
–odpowiedziałambezwiększychemocji,anastępnie
ruszyłamwstronędrzwiwyjściowychzbiblioteki.
Chwilępóźniejstałamjużnazatłoczonymkorytarzu.
Studencikręcilisiętujakpszczoływulu.Próbowałam
odnaleźćwzrokiemswojąprzyjaciółkę,leczmarnie
mitoszło.Poprawiłamwięcmateriałowątorbę
naramieniuiprzecisnęłamsięwgłąbkorytarza,gdzie
ludzibyłojużowielemniej.Dopierowtedymogłam
odetchnąćpełnąpiersiąipozbyćsięnieprzyjemnego
uczuciaprzytłoczenia.