Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
czyliBeatkapogrążasięwotchłanirozpaczy
„Coonawyprawia!”–pomyślałaMonikanawidokprzyjaciółkiosuwającejsiępo
ścianienaziemię.Światłaodjeżdżającegosamochoduprześlizgnęłysiępoleżącejpostaci.
–Beata!–krzyknęłaprzerażona.–Cocijest?!Otwórzoczy,Becia!
Chwyciłajązaramionaizaczęłazcałejsiłypotrząsać.
–OBoże,urwieszmigłowę–odezwałasięwreszcieBeatasłabymgłosem.–Przestań!
–Alemistrachanapędziłaś,kobieto–denerwowałasięMonika.–Jużmiałamdzwonić
popogotowie.Straciłaśprzytomność,wiesz?
–Wiem,wiem.Takmisięjakośzakręciłowgłowie…Alejużjestlepiej.Tylkomuszę
wstać,bomizimno…
Powoli,trzymającsięmuru,zaczęłasiępodnosić.Monikapomogła,podtrzymując
przyjaciółkęzaramię.
–Chodźmydodomu–zarządziła.–Ztymspaceremtobyłkiepskipomysł!
–Możejednaknie…–odpowiedziałazwahaniemBeatka.
–Jasne,świetnie!Następnymrazemniemusiszsięfatygowaćnaulicę,mdlejsobieu
mnienakanapie.
–Oj,Monika,nicnierozumiesz.Widziałaśtębrunetkęprzysamochodzie?Znaszją…?
–Nie,nigdyjejwcześniejniewidziałam.Aleteżnaniązwróciłamuwagę.Rzucasięw
oczy.
–Ajająznam.Wiem,kimjest…Toznaczyniewiem,kimjestanijaksięnazywa,
ale…–Beatazawiesiłanachwilęglos.
–No,mówwreszcie!–zniecierpliwiłasięMonika.
–Totakobieta,zktórąwidziałamdziśPawła!
–Cośty?!Żartujesz?!
Beatazdenerwowałasię:
–Jasne,itakdlażartusobiezemdlałam…
–Aleprzecieżtam,podkawiarnią,widziałaśjątylkoprzezchwilę!
–Mówiłamci,miałatakieoryginalnekorale,zresztąodrazująrozpoznałam.Toona,ta
samasylwetka,włosy,niemamwątpliwości…–Beatkawestchnęłagłęboko.
Monika,patrzącnasmutnątwarzprzyjaciółki,poczuła,jakcośjejsięprzewracaw
środku.
–OBoże!Chodźszybkododomu,trzebasięczegośnapić.
ChwyciłamocnoBeatkępodłokiećipociągnęławstronęklatkischodowej.
–Swojądrogą,toniesamowite!Takizbiegokoliczności!Ciekawe,coturobiła?–
zastanawiałasięgłośno,otwierającdrzwiwejścioweiwpychającsiłąprzyjaciółkędośrodka.
Beatkasprawiaławrażenie,jakbywcaleniechciaławracać.Oglądałasięciąglezasiebie,na
miejsce,gdziejeszczeprzedchwiląstałosrebrzyste,terenowevolvo.
–Musiałaprzyjśćdokogośzwizytą.Rzeczywiście,efektownababka.Ajakąmiała
figurę!Dotegotewłosy,ciuchy…Szkoda,żewcześniejniewiedziałam,żetoona,bobymją
sobiedokładniejobejrzała–nawijałazaaferowanaMonika,kiedywchodziłyposchodach.
–Wieszco,tojajużcisięniedziwię,żejakzobaczyłaśPawełkaztymcudem…–
ciągnęła,zatrzymującsięprzeddrzwiamidomieszkaniaiwyjmujączkieszeniklucze.
Obejrzałasięnaprzyjaciółkęizamarła.
Beciastałaopartaoporęczschodówipatrzyławdół,wychylającsięniebezpiecznie.
–Kobieto!Tylkomisięnierzucaj!–zażartowałanerwowoMonikaidlapewności
złapałaprzyjaciółkęmocnozarękę.–TentwójPawełeknapewnoniejestwart,żebysobie
przezniegocokolwiekłamać.Choćbypaznokieć.
Kiedywkońcudotarłydokuchni,Monikanalaładokieliszkówgorzkiejżołądkowej.
9