Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zacząłujadaćpies,takzawzięcie,żegdybyniefakt,
domoddalonyjestodinnych,szczekanieobudziłobypół
wioski.Mężczyznazerwałsięnarównenogiinaprędce
zarzuciłkurtkęnaramiona,jednocześniechwytając
telefonimałąsiekieręstojącązadrzwiami.Trzymał
tamnawypadek,nowłaśnie,nawypadekczego?
Przecieżwwioscewszyscysięznali,aturyścinie
zapuszczalisięwtakodludnemiejsce,niebyłotunic
ciekawego,zaczymgonilibymiastowi.
Włączywszylampynaganku,wyszedłnazewnątrz
irozejrzałsiępobezkresnejbiałejpierzynie.Nikogo.Może
liswpadłdosąsiedniegokurnikawposzukiwaniujaj.Miał
jużwracać,kiedyzauważyłcoś,czegobyćniepowinno
śladybutówprowadząceoddrzwidobramy.
Kurwa!wyburczałniczymwściekłyniedźwiedź.
Niezamknąwszynawetdrzwi,ruszył,nieoglądającsię
zasiebie.Wświeżymśniegunietrudnobyłośledzić
uciekinieraiteżbyłowiadomo,żedalekoniezdążyłsię
zapuścić.
Pole.Woddalimałycieńwzadużejkurtce,brodzący
wśniegupokolana.Ruszyłpędemjakpolującyzwierz.
Pocomitobyło?!
Kiedydoganiał,wykrzyczał:
Agata!Stój!
Niesłuchała.Biegłaprzedsiebienatyle,naile
pozwalałajejśnieżnapokrywa,któraskutecznie
ograniczałaruchy.Nanicjednakbyłyjejstarania.Aleks
pomimoswojejniedźwiedziejposturybyłbardzoszybki
ipraktyczniewkilkususachznalazłsiętużzanią.Chciała
muuciec,leczniemiałaszans.Chwyciłzaramię
ienergicznieodwróciłwswojąstronę.Patrzyłnanią