Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
międzyzębaminaimponującąodległośćkilkustóp.Trafiławpotylicę
jednegozlicznychgapiów,zostawiającnapłowychwłosachstarca
żółtąflegmę.Patrzyła,jakjejwydzielinaleniwieściekałapowieśniaku
izbieraładrugąporcję,siępowtarzając:–Pytałam,czytotejsuceteraz
służysz,wiernypsie?Tejobcej,grubejkalecewbłękicie,którejnie
powinnotubyć.
–ToladyBannadFiskur–odparłspokojnieBruno,zbrojny
najemnikwsilewieku,któryzwyklezachowywałspokój,chyba
żeakuratwyciągnąłmiecz.
–Fiskur…Bannad.–Kiramieliłazasłyszanesłowawustach,jak
przekleństwaczyimionasamegodiabła.–Nazwijmyjąbardziej
swojsko.FiskurBłękitnaKurwabrzmidobrze.Nieuważasz?
–Opracodawczyniwypadasięwypowiadaćdobrze,jeśli…
–mężczyznazawiesiłgłositwardodokończył–dobrzepłaci.
–Ajeślisłabopłaci?–Kobietaposłałakolejnąwiązkęflegmy
wtłumgapiów.Niepatrzyła,kogotymrazemzdołałaustrzelić.
Wyciągnęłazzapaskakozikizaczęławyskubywaćnimbródzza
paznokci.Jakoniewiastatakdbałaoczystość.
–Jakniepłaci,towtedyjestkurwa–stwierdziłtymczasemBruno.
Poprawiłmieczzapasem,klingędobrejjakościzAlFhraing,ale
znietypowymjelcem,bozkoszemnawzórasturlyjskichrapierów.
Zaczesałdotyłukasztanowelokisklejoneprzezwilgoć,abyopadały
munaplecybrunatnejkolczugiinieprzysłaniałytwarzy.Zaplótł
ramionanaklatcepiersiowejiczujnymwzrokiem,jakowczarek
doglądającystadarogacizny,sięprzyglądałprzybyszomzmierzającym
dozamkowychwnętrz.
–Poznałeśichwszystkich?Całątęfiskurowąrodzinkę?–Kira
wygrzebałajużniemalcałybrudzzaprzydługichiogryzionych
pazurów.Resztęzaschniętegobłotanajwyraźniejzostawiłasobie
napotem.Obecniesięwzięłazazbieranieostrzemnożakropel
deszczu,płatkówśnieguibruduzniezbyturodziwejtwarzy.Przytej