Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakośszybkotowszystkoposzło.Dostałporządnie,
pewniebezspecjalnegopowodu,dziśjużniepamiętam.
Straciłkurtkę,czapkę„bejsbolówkę”ikasę,którą
podzieliliśmymiędzysiebie.Wszystkozłożyłosię
napopularnąunasnaosiedlu„dziesionę”,czyli
artykuł10kodeksukarnego.Rozbójzkradzieżą.
Nawetspecjalniesięniezastanawiałemnadtym,
cozrobiłem–robiłemtosamo,cokumple.Niepamiętam,
czysiębałem,alechybaniespecjalnie,
bookonsekwencjachswoichwybrykównigdynie
myślałem.Dlategobyłodlamnieszokiem,jakmnie
zwinęli,gdypolicja–przepraszam,wtedyjeszczemilicja!
–przyjechałapomniedoszkołyzasadniczejiprzerwała
pisanieklasówki.Powrótdodomubyłjeszczetrudniejszy
niżwyjściezaresztu,bodostałemlanienajpierw
odmatki,apotemodojcaiodczułemtobardziejniż
podpitychłopak,któregookradliśmy.Rodzicepopłakali
się,gdyzobaczyli,jakichkochanysynidzieskuty
wkajdankach,bezsznurówekprzybutach,zkomendy
doprokuratury.Potem,gdyochłonęli,zlalimnie
konkretnie,alezadbaliteż,abyniktwŁKSniedowiedział
się,cozrobiłichnajzdolniejszyjuniorpoprzedniego
wieczoraijakspędziłnoc.Hmm,brzmiznajomo,
prawda?
Chłopakwycofałzarzutywstosunkudomnie,
boprzekonałgopłaczmamy.Dlategouniknąłem
kuratora,podktóregopieczętrafilimoidwajkumple.
Wtedybyłomigłupio–myślałem,żewolałbymponieść
takąsamąkaręjakoni.Czułemsięniewporządku,gdy
matkadługotłumaczyła,żesiętylkogapiłem,
żenapewnonieuderzyłem,boIgoreknieznosi
przemocy...Przecieżinaczejbyćniemogło!
DoprokuraturyIlonaprzyszłarazemzeStefanem
–częstomówiędorodzicówpoimieniu–idlaobojgabył
toszok.
–TamtentopierwszyłobuzBałut,amojemusynowi
niczegowdomuniebrakuje.Todobry,grzecznychłopak
–tak,krótkopomoimzatrzymaniu,tłumaczyliwszystkim
rodzice.Długowalczyli,alemilicjanciuparlisię,żemuszę