Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dopuścićzewzględunamamęibrata.
Mamfałszywepapierywyznał,wzruszając
ramionami.
Alewciążniemożeszżyćnormalnie.
Wtymkrajunie.
Spojrzałananiegonapołybadawczo,napoły
nieśmiało.
Niemogłeśuciec?
Tobyłobytrudne,alenieniemożliwe.Mogłem…
znaczącozawiesiłgłos.Aleniechciałem.Miałem
nadzieję,żejeszczekiedyśsięodnajdziemy.
To,cozrobiłeś…Jankawyginałapalce.Była
zdenerwowanaizaskoczonacałąsytuacją.Sercewaliło
jejjakmłot;jakbyodmłodniałapodnaporemjego
wzroku.
Ilerazymamcipowtarzać,żetobyło
koniecznością?
Mniemogłeśpowiedzieć.Mogłeśmizaufać.
Sądziłam…Urwała.
Pokręciłprzeczącogłowąiwestchnął,jakbyztrudem
nadsobąpanował.Miałwrażenie,żeodbywająsamą
rozmowękolejnyraziwżadensposóbniemożesię
przebićprzeztarczęjejniezrozumieniaiżalu.Wmyślach
policzyłdotrzech.
Niewiedzielianimojamama,animójbrat,ani
Tadekwyjaśniłspokojnie.Nikt.Itakbyłolepiej.