Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Wpewnymmomencieżyciateżciękochałam
—odpowiedziałaJanka.
Międzynimiznówpojawiłasięczułość.Ona
uświadomiłasobie,żewreszcieznalazłasię
wodpowiednimmiejscu,żewtymmomencieżycia,
tutaj,natympoddaszu,znalazłasięnieprzypadkowo,
zjawiłasiępocoś.Franekteżtutajpojawiłsiępocoś.
Poto,byonamogłasięwygadać?Amożepoto,byznów
mogłatowszystkonanowopoczuć?
ZnówpodszedłdoJanki.Wziąłjązarękę.Razem
usiedlinawersalce,zktórejwystawałysprężyny.
Natwarzkobietypadałycienie.Jejustabyłyzaciśnięte,
aoczyzałzawione.Franekmodliłsięwduchu,żeby
doniegoprzemówiła,żebymuwybaczyła.Onpatrzył
naniąroziskrzonymioczami.Niepotrafiłukryć,żeczas
przeszływjegowcześniejszejwypowiedzibyłtylko
zmyłką,maską,żebyonapoczułasięprzynimbardziej
komfortowo.
WpewnymmomencieJankaodwróciławjegokierunku
głowę.Przyłapałagonagorącymuczynku,kiedytaksię
wniąwpatrywał.
—Niemogęwtowszystkouwierzyć—powiedziała.
—Anija.
—Jaity…Potylulatach!