Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miłoszdomyśliłsię,kimsą„panowie”.Wybiegł
nabalkon,skądprzeskoczyłdosąsiadów.Funkcjonariusze
jużznaleźlisięwmieszkaniu.Jedenznichkrzyczał,
żewidzigonapierwszympiętrze.
Dalejpamiętałkrzyki,krokiposchodach,swójstrach,
trzęsącesięręceimyśli,nieosobie,aleomatce.Jakona
sobieztymwszystkimporadzi,kiedygozłapią?
TeresabyłazdziwionawidokiemJanki.Rozmawiałydzień
wcześniejiwiedziała,żemamamiaławażnydzień,robiła
przymiarkijakimśzagranicznymklientkom.Niepowinno
jejtutajbyćotejporze—pomyślała.
—Cosięstało?—zapytała.
TwarzJankibyłazarumieniona,anaczolezebrałysię
kropelkipotu.Dyszała.
—Biegłaś?—zapytałaponownie.
Teresawstałaipodeszładoniej.
—Cosięstało?—Teresaczuła,żecośsięwydarzyło.
ZresztąJankacaładrżała.
—Miłosz…Miłosz…
—Coznim?
Naszłyjązłeprzeczucia.Przycisnęłarękędoklatki
piersiowej,gdzieszybkobiłojejserce.
—NaBoga,mamo,cosięstało?