Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłyzamknięte.Wtedyszarpnąłzaklamkę,ażzjednej
stronyodpadłkawałekframugi.Pchnąłdrzwiizniknął
wgabinecie,zamykającjezasobą.
Zapadłacisza.Spojrzałemnabarmana,aonnamnie.
Wjegooczachdostrzegłem,jakwgłowiemukiełkuje
myśl.Przecierającblat,westchnąłisięgnąłprawąręką
podbar.
Chwyciłemgonadladązaramię,kościsteichude,
iuśmiechnąłemsię.
–Cotammasz,brachu?
Oblizałwargi,oparłsięomojąrękęimilczał.Jego
ciemnatwarzposzarzała.
–Gośćjesttwardy–zacząłem.–Ipotrafisięwkurzyć.
Alkoholtaknaniegodziała.Szukadziewczyny,którą
kiedyśznał.Tenlokalbyłkiedyśdlabiałych.Chwytasz?
Facetznowuoblizałusta.
–Długogoniebyło–mówiłemdalej.–Osiemlat.
Chybaniezdajesobiesprawy,ileminęłoczasu,choćdla
niegopewniecałeżycie.Myśli,żetutejsimogąznać
tędziewczynę.Łapiesz?
–Myślałem,żeśtyznim…–odpowiedział,powoli
cedzącsłowa.
–Niemiałemwyboru.Zapytałmnieocośnadole
izaciągnąłtutaj.Nigdywcześniejniewidziałem
gonaoczy.Inielubiębyćciąganypotakichmiejscach.
Gadaj,cotammasz?
–Dalimnieobrzyna–odpowiedział.
–Ha,nielegalnego–wyszeptałem.–Słuchaj,tkwimy
wtymrazem.Maszcośjeszcze?
–Dalimniegnata–odparł.–Dopudełkazcygarami.
Puszczajrękę.