Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rzeczywiście,alejkibyłystaranniewymiecione,trawnikiprzystrzyżone,akwiatowe
rabatywypielone.
Orany,widziałyścieto?ZdumionaEwciapokazałaimwbitywziemiędrewniany
drogowskaz.Nakawałkudeskiktośwypaliłnapis:Basen50m.
Noproszę…zaczęłazgryźliwieEmiliaiwtymmomencieusłyszałyzasobątrzask
drzwiwejściowych.Odwróciłysięizamarły.Naprogustaławysoka,postawnablondynkapo
sześćdziesiątce,zwielkimbiustem,ubranawczarną,obcisłą,mocnowydekoltowanąsuknięi
obwieszonazłotąbiżuterią,imierzyłajeuważnymwzrokiem.Wsądziewyglądałaskromniej,
przeleciałoLilceprzezgłowę.
Panieżycząsobiepokój?spytałakobietazwyniosłąuprzejmością.Chyba
znajdziesięcośwolnego.
WtoniewątpięwyrwałosięEwelinie.
Nieszukamypokojustwierdziławtymsamymmomenciematka,patrzącna
kierowniczkęzwyraźnąniechęcią.
Notosłucham,ocochodzi?blondynazmrużyłaoczy,jakbypróbująccośsobie
przypomnieć.Zaraz,zaraz
Lilkaodetchnęłagłębokoiwystąpiłakrokdoprzodu.
JesteśmyrodzinąpaniRudnickiej.
Kobietazacisnęładłonieokrwistoczerwonychpaznokciachnaporęczyschodów.Jej
oczyzwęziłysięjeszczebardziej.
Aaa,paniewłaścicielki!syknęła.Długonietrzebabyłoczekać.Jatujestem
kierowniczką.StefaniaPękala.Nocóż,proszędalejobrzuciłajeniechętnymspojrzeniem
mocnoumalowanychoczu,otworzyłaszerzejdrzwiipierwszaweszładośrodka.
Wnętrzehotelu,oiletowogólemożliwe,okazałosięjeszczebrzydszeibardziej
odpychająceniżjegozewnętrze.Ścianydużegokwadratowegoholudopołowypokrytebyły
pożółkłąboazerią,resztępomalowanofarbąolejnąnaintensywny,cynobrowykolor.Na
podłodzeleżałowytartelinoleum,któremiałokiedyśimitowaćdębowąklepkę,alesądzącpo
ocalałychwzdłużścianresztkachwzoru,nigdyniespełniałodobrzeswegozadania.Wkącie
podoknemprzysiadłydwawypłowiałe,niegdyśmiodowe,pluszowefoteleiniskistolik,
zarzuconyulotkamiiprasą.Spodjegokulawejnogiwystawałzłożonykawałekpapieru.
Niestety,miejscetonieprzypominałowniczymeleganckiegoholuwpięciogwiazdkowym
hoteluani,prawdęmówiąc,wdwugwiazdkowymraczejteżnie…
Naglezzablatuwysokiego,drewnianegokontuaru,ulokowanegoobokschodów,
wyjrzałajasnagłowamłodej,najwyżejdwudziestoletniejdziewczyny.
Asiu,powiedzMarii,żemamgościrzuciławjejkierunkublondyna.Niechnam
czterykawyzrobi.Tylkoszybko.
Poczymotworzyładwuskrzydłowedrzwiprowadzącedojadalni.
Panietupoczekająwskazałaimnajbliższy,przykrytywypłowiałąceratąstoliki
pozostawiłanachwilęsame.Usiadły.Gdzieśzzaznajdującegosięnasąsiedniejścianie
okienkadolatywałyodgłosykuchennejkrzątaninyorazwyraźnyzapachkotletów
schabowych,smażonychnastarymtłuszczu.
Cowamtoprzypomina?spytałascenicznymszeptemmatka,nachylającsiędo
dziewczyn.Bomniebarmleczny.
Wyciągnęłaztorebkiszminkęwkolorzebordoiprzeciągnęłaniąenergiczniepo
ustach.
Ico,Lilka,nadalchcesztozatrzymać?spytaładrwiąco.
Kawępodanowszklankach.Kucharka,niskaiokrągła,przyniosłajeosobiściena
plastikowejtacy.Najwyraźniejnowina,żewhotelupojawiłysięnowewłaścicielki,jużdo
niejdotarła,przyglądaławięcsięimukradkiem,wżółwimtempierozkładającłyżeczki,
spodkiitaniepapieroweserwetki.
10