Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
myślałem.Terazjednak,patrzącnaMary,zdałemsobie
sprawę,żemusiałabyćdojrzalszaniżciznas,którzy
niemielitakodpowiedzialnychobowiązków.Choć
dobrzebawiłasięnaspotkaniu,zupełnienieokazując
smutkuczyposępności,roztaczaławokółsiebieaurę
osoby,którążyciezdążyłojużwielenauczyć.
PoskończonychgrachwujekNatwyjąłgitarę,amy
zebraliśmysięwkręgu,zentuzjazmemwyśpiewując
każdąpieśń,jakąumieliśmy.Marynieznałazbytwielu
słów,alesłuchałazuwagą,czasamitupiącnogąwrytm
muzyki.Ichoćniesiedziałemwystarczającoblisko,
byjąsłyszeć,tobyłempewien,żenuciłapodnosem
razemznami.
GdyciociaLouzaczęłapodawaćpoczęstunek,Mary
zgłosiłasię,byjejpomóc.Janalewałemponcz,więc
udałonamsięzamienićkilkasłów.Zapytałemojej
mamę,żałując,żenigdywcześniejnieinteresowałem
sięjejstanemzdrowia.Maryzuśmiechem
odpowiedziała,żemamaczujesięjużdużolepiej
–wróciłanawetdogotowania.
PomyślałemopaniTurleyijejwielkiejkuchni.
Doskonalepamiętałemdzień,kiedyrazemzWilliem
iAverymzłożyliśmyjejwizytępodczaspowrotuznaszej
wycieczkidoźródłarzeki.Byliśmywygłodniali,aobficie
zaopatrzonaspiżarniapaniTurleypraktycznie
uratowałanamżycie.PamiętałemteżMary,którawtedy
byławysoka,chudaipiegowata.Nieprzyszłoby
midogłowy,żewyrośniezniejtakadama.
–Wspanialesłyszeć,żetwojamamamasięlepiej
–zapewniłemją.