Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jasne,wzimieniktsięniemorduje–stwierdziłam
zgryźliwie.–Aleniestetymuszęciprzyznaćrację,
szansynanieboszczykaraczejniemamy.
–Tosąferiezimowe,zbieraniegrzybówiprzy
okazjizwłokodpada–stwierdziłaJuliazzadowoleniem.
–Będziemyjeździłynanartach,zwiedzałyChojnice
iczytały.Ażebycinicgłupiegodogłowynieprzyszło,
tomożemywziąćjeszczerakietyśnieżne.
–Chodziłaśnanichkiedyś?–zaciekawiłamsię,
porzucającwszelkietrupy.
–Nie,aleznajomychodził.Mówi,żeniejest
totakietrudne,amożnawejśćnaprzykładdolasu.
Nanartachniedarady.
–Dobra,wypożyczymyiweźmiemyje.
Pomysłmisięspodobał,rakietyśnieżnekojarzyły
misięzezdobywaniemjakichśniezbadanychitrudnych
terenów.TrudnospodziewaćsiętakichpodChojnicami,
alegdybyśniegbyłpuszystyigłęboki,jazdananartach
odpadnieirakietyrzeczywiściemogłysięprzydać.
Jakiśczasprzedwyjazdemokazałosię,żeaniRafał,
aniDawidniemogąznamijechać,iodwołałyśmy
rezerwacjęjednegozpokoi.Rafałkończyłjakiś
strasznieważnyprojektimiałnadziejęnaniezłą
premięiwymianęsamochodu,aDawidpracował
intensywnieprzykolejnymśledztwie.Znowujechałyśmy
same,aleistniałaszansa,żeudaimsięprzyjechać
naweekend,oileniewyskoczyimcoś
nieprzewidzianego.Obiecałyśmytakułożyćplan
zwiedzaniaokolicy,żebymiejscanajatrakcyjniejsze