Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przypadłynaczas,kiedybędziemytomoglizrobić
weczwórkę.
***
Znartaminadachuicałąresztąupchanąwbagażniku
wpierwsząsobotęferiiruszyłyśmydoChojnic.Była
prawiedokładniepołowastycznieipogodanam
sprzyjała.Temperaturautrzymywałasięlekkoponiżej
zera,niedawnoznowuspadłśniegitowtakiejilości,
żenajprawdopodobniejpokryłwszystkiedziury,
kamienieiinnenierównościnatrasach,którymi
zamierzałyśmyjeździć.Kołoczternastejdojechałmy
doniewielkiegohotelunaskrajuChojnic.Drewniany,
zkominkiem,niewielkąliczbąpokoigościnnych
ipodobnodobrąkuchniąwzupełnościnam
odpowiadał.Tużobokbyłakręgielnia,zktórej
zamierzałyśmyskorzystaćktóregoświeczoru.Pozatym
byłostądbliskodoLaskuMiejskiego.Zresztągdzie
wChojnicachmogłobyćdaleko?Nawetjeżelicośbyło
oddaloneokilkakilometrówjakrynekczyPark
Tysiąclecia,tosamochodemmożnabyłotamdojechać
dosłowniewparęminut.Dodatkowymplusembyłoto,
żehotelpołożonybyłodstronyJeziora
Charzykowskiego,awłaśniewtamtychrejonach
zamierzałyśmyjeźdznabiegówkach.
Wrecepcjiprzywitałanasmiładziewczyna
iwręczyłaklucz.Coprawdadosyćdziwnienanasprzy
tymspojrzała,alepomyślałam,żemożezewzględu
nazdecydowaniedużybagaż.Dopierowpokojuokazało
się,ocochodzi.