Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Albomipowiesz,ocochodzi,alboniejadę!
zagroziłam.
Nieuwierzyłamwkoniecznośćwietrzeniasię
wprzerwiemiędzysemestralnejidotlenianianawsi.
Julkamusiałamiećjeszczejakiśpowód,ale
najwyraźniejnieprzechodziłojejtoprzezgardło.Nie
trzebabyłobyćgeniuszem,żebyzgadnąć,żechodzi
oDawida.
Prawiegoniema,wiesz?poskarżyłasię.
Togliniarzitonietakijeżdżącywpatrolu.
Wiem,alewdomubywajakwhotelu.Śpiije.
Najwyraźniejjednodniowywypadnanartyzemną
izmoimmężemniespełniłyzadania,sierżantnie
zacząłtęsknićdonieprzytomności.
Chceszpojechać,żebyzobaczył,jaktojest,gdy
ciędłużejniema?
Dokładnie.Alka,jawiem,jakionmazawód,
wiem,żegoniezmieni,iwiem,żeniepracujeodósmej
doszesnastej,aleostatnionaprawdęsięmijamy.Boję
się,żenadłuższąmetęobojeniedamyradytakżyć.
Chcę,żebytosobieuświadomiłteraz.
Icodalej?Pójdziedoszefaizażąda,żeby
gozwalniałszybciejdodomu?
Nie.Niewiem.Znaczywiem,dalejbędzietak
samo.AleDawidchybaniewie,jaktojestsiedzieć
wdomuiczekać.Agdyprzezdwatygodniebędzie
wracałdopustegomieszkania,może
mutodadomyślenia?
Możeda,alenielicznawiele.Tymrazem