Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział5
Rokszkolnyszybkodobiegłkońca.Niebyłożadnych
niespodzianek.Świadectwarozdaneiwkońcu
upragnionawolnośćprzezrok!Wracającdodomu,
miałamochotępodskakiwaćzradości,aleutrudniało
mitonaręczekwiatów,któreotrzymałam
na„pożegnanie”oduczniów.Niecierpiałamtych
wszystkichprezentów,kwiatów,czekoladek,którymi
uczniowieobdarowywalinauczycielinazakończenieroku.
Czułamsięwtedyjakdziad.Potemjeszcze
komentowanoteprezentywprasie.Naszczęścieprzez
rokbędęmiałaproblemzgłowy.Wkońcuprzeczytamto,
nacomizawszebrakowałoczasu,zajmęsiępisaniem,
posprzątamwdomu,możepomalujęścianyizrobię
niewielkiremontzoszczędności,któreodkładałam
właśnienaurlop,bozgołejpensjibyłobyraczejciężko.
Coprawda,wcześniejtemojezaskórniakiwydawały
misięraczejobrazemnędzyirozpaczy,aleobecnie
euforiapomalowałatenobraznaróżowoitak
pre​zen​to​wałsięznacz​niele​piej.
Córkaprzyniosłaświetneświadectwoukończenia
gimnazjum.Średnia5,1.Czerwonypasek.Mamadumna.
Kupiłampudełkolodów,czekoladęimiałyśmyzaszaleć
nasłodko.Sobiepostawiłamteżbutelkęczerwonego
wina,żebysięlekkoodstresowaćiwprowadzićwnastrój
urlo​po​wy.
Jakmożnazjeśćcałączekoladęnaraz?spytałam,
kiedyzobaczyłam,jakmojacóreczkapochłania
zza​pa​łemko​lej​nekost​ki.
Patrzidokładnieobserwujodparła,wkładając
powolikolejnąkostkęczekoladydouśmiechniętej
pasz​czy.
Pa​trzęisiędzi​wię.
Za​zdro​ścisz?
Bardzoodpowiedziałam.Samachętniepożarłabym
kolejnykawałek,alewmoimwiekutrzebabyłouważać
nato,cosięzjada.Naturabywałaokrutnaiczasami
powodowałaumniezaokrągleniawnajbardziej