Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
newralgicznychmiejscach.Potemtrzebabyłosięprzez
kilkadnilubtygodnikatowaćjakąśdietą.Wysiłekjednak
okazywałsięnadaremny,żyłamwięcsobie
zpięciokilogramowąnadwagą.Wzajemniesobienie
przeszkadzałyśmy,anawetchybasięjużdosiebie
przy​zwy​cza​iły​śmy.
Kiedytakpałaszowałyśmysłodkości,ktośzadzwonił
dodrzwi.Ja​kośtakdziw​nie,ner​wo​wo,po​na​gla​ją​co.
Kogodiabliniosą?rzuciłam,biorącjeszczejedenłyk
wina.
Matko,panujnadsłownictwemrzuciłamoja
pyskatalatorośl.Leniwieposzłamotworzyćdrzwi.
Atonie​spo​dzian​ka!
Cześć,córuśpowiedziałamojamama,
przekroczywszyzimpetemprógmieszkania.Małocosię
niezadławiłam,próbującprzełknąćślinę,bonapewnonie
rodzicówsiędzisiajspodziewałam.Przecieżmamamiała
byćuciotki.Bałamsię,żeniebędziewaswdomu.
Mu​si​mypo​ga​dać.
Weszłaodrazudopokoju.Rzuciłatorebkęnatapczan
iprzystąpiładościskaniawnuczki.Pochwili
domieszkaniawszedłzupełniespokojnyijakośdziwnie
zrezygnowanytato.Pewnieciężkomubyłonadążyć
zaener​gicz​nążon​ką.
Babciu,bomnieudusiszpowiedziałaLusia,
wyślizgującsięzuścisków.Szybkopodeszładodziadka,
abygoprzywitaćiniedawaćbabcipretekstu
doponowieniaprzytulania,ściskaniaicałowania.Babcia
ciągletraktowałajakmałądziewczynkę.Zapominała,
żetopra​wiedo​ro​słako​bie​ta.
Napijeciesiękawy?spytałam,zaglądając
dopokoju.Córkarzuciłamispojrzeniewrodzaju„ratuj”.
Zi​gno​ro​wa​łamje,boitaknie​wie​lemo​głamzdzia​łać.
Kawyod​po​wie​dzie​liro​dzi​cepra​wiejed​no​cze​śnie.
O,zajadaciesłodkiepowiedziałdziadek,chwytając
ostatniąkostkęczekolady.Mniam,mniamdelektował
sięgło​śnojejsma​kiem.
ŚwiętujemykoniecrokurzuciłaLusiaipodała
naznaczonączerwonympaskiemcenzurkę.Zobaczcie