Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bynikomunieufać.
Byłojużcorazwidniej.Wyjechałnabrukowanądrogę.Nagleparę
metrówodmaskizobaczyłczyjeśświecąceoczy.Lis.Kostekszybko
odbiłkierownicą,dającmuszansęnaucieczkę.Odetchnąłzulgą.
NigdynierozumiałRomka,którywidzącnadrodzeprzerażone
zwierzę,jeszczedodawałgazu.Onijegostarszybratbardzosię
różnili.Anajboleśniejsięotymprzekonał,kiedyzgodziłsiępójść
zRomkiemnatenpieprzonywłam.
Podjechałkawałekwgórę,żebyskręcićwleśnąprzecinkę.Nisko
rosnącegałęziejodełuderzałyobokisamochodu,aleprzytejkaroserii
zrysamijaktwarzstulatkiniemiałotożadnegoznaczenia.
Miałprzedsobąjeszczepółgodzinydrogiprzezlas.Wschodzące
słońcezaświeciłomuwoczy.Zerknąłnazegarek,corazszybciejten
świt.Pocowłaściwietamjedzie?Zobaczyć,jaksięurządziła?Rzucić
jejwtwarz,żeprzeztelataanijedenrazsiędoniegonie
pofatygowała?Nienapisałakartki?Oczymmiałbyzniądziś
rozmawiać?Zakładając,żeonawogóletamjeszczemieszka.
Przypomniałsobie,jakzawiózłElizędoKielc,doprzeszklonej
galerii.Zatrzymywałasięprzykażdejwystawieiprzymierzałasterty
ubrań.Akiedymiałdosyćichciałwreszciestamtądwyjść,kusiła
goczerwonąbielizną,zsuwajączsiebiekolejnąsukienkę.Zapłacił
zamnóstwociuchów,wtymobcisłyskórzanytop,choćwogóle
musięwnimniepodobała,ispódnicęzfrędzli.Pewniezapatrzyłasię
wkiczowatąlaskę,którawłóczyłasięzRomkiem.Aledlaświętego
spokojupowiedział,żewyglądasuper.Boonazawszeiwszędzietak
wyglądała.Dorzuciłjeszczejakąśbłyskotkęnadekolt.Łańcuszeksię
zerwał,gdypotemsiękochali.Byłatakanamiętna,takaszalona.Nie
byłofaceta,którybyjejniechciał,aleonawybrałaKostka.Akiedy
wieczoremtamtegodniawjechalinadrogęprowadzącądoichwsi,
rozpłakałasię.Niechciaławracać.
Zabierzmniestądteraz,zaraz!Ucieknijmyztegosyfu,inaczej