Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sobie,zapewnewczorajszydzieńopisałbympełniej.Anoc?Znowuwhotełowympokojunoc
spędziłodwojeobcychsobieludzi.
Godzina14.00
PrzekraczamygranicęRFN-Belgia.Minutaodprawyiautostrada,autostrada,
autostrada.Stajemynaparkingu,jemylunch.Słońcechcezrobićznasdeser.
Godzina15.45-nie,godzina16.45
JesteśmyweFrancji.Właśniecelnikfrancuskiprzypomniałnamoprzestawieniu
zegarów.Unichobowiązujeczasletni.Alainkasujebilet-tuzajazdęautostradątrzeba
zapłacić.
-Swoim-komentujeAlain.
Uff,jakgorąco!Spociłamisięchusteczkawkieszeni.Docelu,doPreslespod
Paryżem,mamyjeszczetylkopięćdziesiątkilometrów.Tamsięzatrzymamyurodziny
Alaina.
16.07.1976,godzina6.14,Presles
Wikabudzinasjękami.Atakwątroby?!Bolitakstrasznie,żepróbujechodzićpo
wytapetowanychścianachsypialni,użyczonejnamnanoc.Dosłownienwyłazijejbokiem”
wczorajszakolacja.
Godzina10.08
PoczopkachitabletkachWikazasypia.Przeznieboprzewalająsięchmurzyska-
dziękitemuniejesttakgorąco.SiedzęnatarasieprzeddomemciotkiAlaina.Wokoło
kolorowyspokój,tylkoświergotptakówprzerywakojącąciszę.Niechcesięwierzyć,że
trzydzieścikilometrówdalejwielkomiejskimżyciemtętniParyż.Całydzisiejszydzień
przeznaczyliśmynawypoczynek,alejutro-jutrobędęwParyżu!
JużmałemiasteczkoHelmstadwRFN,apotemKoloniazrobiłynamnietakie
wrażenie,żepostanowiłemtegoniekomentować,zdającsobiesprawę,żeniepotrafię.To,co
stworzyłczłowiekdładrugiegoczłowieka-poczynającodczternastowiecznejkatedryw
Kolonii,askończywszynamałychsklepikachwHelmstadczywytwornychsałonach
ekskluzywnychmagazynówwKolonii-towszystkoprzerastamojewyobrażenieotym,co
człowiekpotrafi,kiedyniehamujesięjegopoczynań,kiedyjestwolny.
Godzina22.00
Siedzęrozpartywogrodowymfotelu.Jestparno.Wszystkodookołaprosiodeszcz.
Jestempoobfitejkołacji(ależciFrancuzijedzą!).RodzinaAlaina,uktórejmieszkamy,to
ciotka,wujekiichtrojedorosłychdzieci.Wszyscypracująizjeżdżająsiędodomunalunch
każdywłasnymsamochodem.Ciotkatowspaniałagospodyni.Wdomupanujeharmoniai
spokój.Napewnomająswojeproblemy,napewno.ChociażbyDominika,trzydziestoletnia,
niezbyturodziwadziewczyna,czujesięodniejsamotność.Myślę,żepotrzebnyjej
mężczyzna,jakdeszcztejusychającejtrawie.Amożesięmylę?Możekobietomniepotrzebni
mężczyźni...Dopijamswójkoniakiidęspać.Wikajużdawnojestwłóżku...JutroParyż!
19.07.1976,Paryż
Osiemnastegoniemiałemnawetczasuotworzyćzeszytu.Towszystko,cozobaczyłem
iprzeżyłemwParyżu,wymagałobyniewiemczyjegopióra.Niepotrafiętegoogarnąć
umysłem,acodopierootympisać.Cokrokdoznajętyłuwrażeń,żegłowachybaurwiemi
sięodkręceniazpodziwu.
14