Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
Grubaniemalnacalkopertapacnęłaoblatstolika.
Towszystko,cosięnamudałouzbierać.
Głosczłowieka,którywydobyłpakuneczekzwewnętrznejkieszeni
surduta,drżał.Jegoręceteż.Oczymtuzresztągadać:różowiutki,
korpulentnypancałytrząsłsięjakgalaretkaznóżek,akroplepotu
spływałymupotwarzyjak,nieprzymierzając,wódka,którąprzysmak
ówniektórzyzesmakoszypolewali,bypodkreślićjegosmak.
Niechsiępanniedenerwujesiedzącynaprzeciwkomężczyzna,
dużomłodszy,zniżyłniecogłosiuśmiechnąłsiękrótko.
Przezchwilęwydawałosięnawet,żezarazchwycitamtego
zarękę.Aleontylkozwinnymruchemzabrałzestolikapieniądze,
byumieścićjewtymsamymmiejscu,aleswojegotużurkazaksamitu
kolorubutelkowejzieleni.
Jasięniedenerwujęmruknąłkorpulentnypan.
Idobrze.Jużpowszystkim,widzipan?Cozoczutozserca,jak
tomówią.Mrugnąłdotamtego.
Przezdłuższąchwilęobajmilczeli.Zsąsiedniejsalidobiegłdźwięk
fortepianu.WieczoremmiałsięodbyćkoncertutworówFranciszka
Liszta.
Myślipan,żesłusznierobię?ciszęprzerwałgrubas.
Tobardzodelikatnesprawy,panieFromm.
Alejakpansądzi?
Sądzę,żemojaopinianiematunajmniejszegoznaczenia.Mam
zadanietylkodostarczyćprzesyłkębezpiecznienamiejsce.
Towszystko.Jeszczerazdziękujęzazaufanie.
Topowiedziawszy,wstałzmiejsca.