Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nietknąwszyprawieniczego,wstałemodstołu.
Kamerdynerzaprowadziłmniedomojejsypialni.
Śniadanie,proszępana,jestodziewiątejrzekłzniezmąconą
powagąirozejrzawszysię,abysięprzekonać,czyczegośniebrakuje,
wysunąłsięnapalcach.
„Ciekawteżjestem,comisiębędziedziśśnić?myślałem,kładąc
siędołóżka.Kobietawbieli?Czyteżnieznanimimieszkańcytego
domu”.
Dziwniemibyłospaćpodtymdachem,nibyprzyjacielrodziny,
nieznając,nawetzwidzenia,żadnegozjejczłonków.
VI
Gdyobudziłemsięnazajutrzipodniosłemroletę,oczommoim
ukazałosięmorzeskrzącesięwpromieniachsierpniowegosłońca;
naprzeciwnymwybrzeżurysowałasięSzkocja.
Widoktenbyłtakmiłąniespodziankądlamegooka,
przyzwyczajonegodomurówimgiełlondyńskich,żeodrazuzrobiło
misięraźniejnaduszy;zdawałomisię,żerozpoczynamnoweżycie
iżezwłasnąprzeszłościąniemamjużnicwspólnego.Wypadki
ostatnichdnizatarłysięwmejpamięci,byłbymprzysiągł,żezdarzyły
sięlatatemu.
OznajmieniePesciotymkorzystnymmiejscu,wieczórpożegnalny,
któryspędziłemzmatkąisiostrą,nawettajemniczanocnaprzygoda
nadrodzezHampstead,wszystkotozdawałomisiębardzoodległe.
Wprawdziemyślałemwciążjeszczeokobieciewbieli,leczpojawienie
sięjejniezaciekawiałomnietakbardzojakdniapoprzedniego.
Kilkaminutprzeddziewiątązszedłemdosalijadalnej.