Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mogłabyćpociechąipomocą,anadewszystko,
iżtapobożnośćuwalniałająodwszelkichduchowych
praktyk,prowadzonychnawłasnąrękę.
Terazmatkaisynrazemuklękliimodlilisię
zabiednego,zbłąkanegoojca,izatych,cosięwdomu
oniegotroszczyli,agdyprosili,byAdamnigdysięnie
oddaliłdodalekichstron,leczżebymatkazawszemiała
pociechę,widzącgoprzysobieprzezcałyciągżyciowej
pielgrzymki,łzyElżbiety,zawszenapogotowiu,
popłynęłyznowu,izałkałagłośno.
PomodlitwieSetzajrzałdoAdama,mówiąc:
–Połóżsięnaparęgodzin,jacięzastąpię.
–Nie,nie.Nakłońtylkomatkę,byposzłaspaćityzrób
tosamo.
ElżbietatymczasemotarłaoczyiprzyszłazaSetem,
trzymająccośwręku.
Byłatoglinianamiska,awniejkartoflepodlane
rosołem,zkawałeczkiemwkrajanegomięsa.Czasybyły
ciężkie,achlebpytlowyimięsorzadkościaminastole
robotników.Nieśmiałopostawiłamiskęnaławiekoło
Adama,irzekła:
–Pokosztujtrochę.Przyniosęcijeszczewody.
–Iowszem,matko,bardzojestemspragniony–odparł
łagodnie.
Wpółgodzinywszystkoumilkło,słychaćtylkobyło
wahadłozegarainarzędziaAdama.Nocbyłaspokojna.
GdykołodwunastejAdamotworzyłdrzwi,bywyjrzeć
naświat,gwiazdytylkomigotałynaniebie,akażde
źdźbłotrawkizdawałosięuśpione.
Zmęczeniefizycznedajezwykleprzewagęuczuciom
iwyobraźninadmyślą.TakbyłozAdamem.Gdyręce
jegopracowałyzawzięcie,wgłowieprzesuwałysię
szybkoobrazysmutnejprzeszłościizapewnerównie