Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powietrzewpłuca,kiedydostrzegłCole’a,iodetchnął
powoli,gdydostrzegłimnie.Potwarzyściekały
muszkarłatnestrugi.
–Byłoczterech.Trzechwśrodku,jedennazewnątrz.
Alewygląda,żegozałatwiłaś.
PrzykuśtykałdoCole’aiodsunąłprzesiąkniętykrwią
materiał,żebyobejrzećranę.
Colesięskrzywił.
–Czystystrzał,nawylot.Brzegiosmalone.Krwotok
sięzmniejsza.–PanHollandodrzuciłkoszulę,którą
owiniętybyłjegosyn,zdjąłwłasnąiprzewiązałgo.
–Niemamydużoczasu.Jedenuciekł.Wrócizinnymi.
–Jużichsłyszałam–uprzedziłam.–Przezsłuchawkę
tegozabitegofaceta.
–Niemaichtutaj.SąuAnkha.
UpanaAnkha.OjcaReeve.Niebyłzabójcązombi,ale
wspierałnasząsprawęipozwalałmieszkaćusiebie
mnieibabci.
–Babcia–sapnęłamgwałtownie.–Kat.
ZamierzałaspędzićtęnoczReeve.Czycośimsię
stało?
Niemiałampojęcia
Powinnamtambyć,powinnamjechronić.
–Przykromi–powiedziałpanHolland.–Nicnie
wiem.Tobyłzaplanowanyatak,chodziłooto,żeby
załatwićnaswszystkichjednocześnie.
Wszystkich?
–Toznaczy–Nie.Nie,nie,nie.Niepodobałomisię
to,dokądzmierzająmojemyśli.
–Ankhdomniezadzwonił.Ktośwyłączyłwdomu
systemalarmowy.Ubierałemsię,żebytampojechać